Pewnego dnia, młody książę chcąc oderwać
się od swojej dziennej rutyny opuścił zamkowe mury i wbrew zakazowi swego ojca
udał się poza granice królestwa.
Przez jakiś czas
błąkał się wraz ze swoim służącym po dolinie aż ujrzał jaskinie. Ciekawski
książę od razu ruszył w jej stronę. Już chciał do niej wejść , gdy nagle
usłyszał służącego, którego ignorował przez cała wyprawę.
- Panie nie
powinniśmy tam wchodzić... w ogóle król nie będzie zadowolony jeśli
zauważy twoje zniknięcie - Giermek wiedział jaka kara go spotka jeśli Król
dowie się o zniknięciu księcia oraz o tym, że pozwolił na to.
- Nonsens, poza
tym nikt w ogóle Tobie nie kazał za mną chodzić. O ile pamiętam to nawet
kazałem Ci zostać w zamku - Blond włosy książę lubił ignorować zakazy ojca.
Nudziła go zamkowa codzienność. Zawsze ciekawiło go co się
znajduje za granicami królestwa, a dzisiaj była ku temu dobra okazja, gdyż jego
ojciec wyjechał na cały dzień do sąsiedniego królestwa z wizytą
- Z resztą nie
ważne, mój ojciec się nie dowie. Idę o zakład, że nie wróci do dnia jutrzejszego, a
teraz już nie marudź tylko podpal pochodnię i chodź - Książę wręczył służącemu
pochodnię, która leżała koło wielkiego głazu i zrobił pierwszy krok w
stronę mroku jaskini.
-Tak. Panie -
odparł zrezygnowany i podpalił pochodnię. Następnie poszedł w ślad za swoim
księciem.
Szli tak
przez jakiś czas, a końca jaskini nie było widać. Jednak z czasem miało się
wrażenie, że robi się coraz ciemniej, a ściany stawały się coraz węższe
co nie uszło uwadze żadnemu z nich.
- Mości książę..
- wtrącił przerywając ciszę służący – Uważam, że powinniśmy zawrócić-
- Zgadnij gdzie
mam twoje uwagi, idź dalej i na wszystkich bogów świeć tą pochodnią, a nie
machasz nią na wszystkie strony, tak że ogień zaraz zgaśnie
- Było wziąć
dwie, a nie jedną. Ma książę za swoje
To nie był
pierwszy raz kiedy książę wyprowadził go z równowagi, to nie był również
pierwszy raz, kiedy mu odpyskował – Przepraszam… nie powinienem
- Słuszna uwaga.
Nie powinieneś. Jednak masz słuszność i dlatego właśnie to Ciebie
wybrałem na mojego giermka, a nie tego kretyna… jak mu tam było? Nie ważne
– dodał szybko widząc, że jego towarzysz chciał powiedzieć imię.
Przemierzali
kolejne metry jaskini, która robiła się coraz bardziej węższa i niebezpieczna,
bowiem w podłodze roiło się teraz od zapadni z kruchych ścian
– Teraz trzeba
uważać - Ostrzegł sługa, lecz tamten pogrążył się w swoich myślach i
nie słysząc ostrzeżenia postawił nogę na zapadni – Książę, uważaj! - Krzyknął,
lecz było już za późno. Nim książę zorientował się co się dzieje zdążył już
spać na dół
- Książę! Książę! Książę! – wołał sługa, lecz nie uzyskał odzewu ze
strony księcia – Książę! – wołał dalej.
- Przestań się w
końcu drzeć i złaź tu - wrzasnął książę, natomiast sługa poczuł ulgę wiedząc,
że jego Pan żyje
- Wedle rozkazu
– skoczył po czym wylądował na twardej ziemi. Czarnoskóry sługa rozejrzał się
wokoło. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, jaskinia była wypełniona różnymi
skarbami, złotem, diamentami, rubinami oraz innymi drogocennymi klejnotami.
Chłopak był w
szoku, nigdy nie widział tylu wartościowych przedmiotów naraz
- Można by
wykarmić całe królestwo - powiedział do siebie na głos nie wiedząc
nawet czy książę go słucha czy nie. Gdy się otrząsnął dopiero w tedy zobaczył,
że blond włosy chłopak stał przy piedestale, na którym stała zwykła srebrna,
otoczona małymi szafirowymi kamieniami lampa.
Sługa zdecydował
się w końcu podejść do księcia.
- I co niby taka
zwykła lampa robi wśród tylu kosztowności – Książę wziął lampę do ręki i zaczął
jej się przyglądać. Obracał nią na wszystkie strony, wstrząsał ją sprawdzając,
czy nie ma nic w środku.
- Nie wiem
Panie, ale mam złe przeczucia co do tych skarbów. Najprawdopodobniej należy do
rozbójników. Dlatego też radzę zostawić ją i uciekać - Książę popatrzył na
niego spod byka
- Po pierwsze:
Nie zamierzam uciekać, tylko zarządzić odwrót, Po drugie: Nie zauważą braku
zwykłej lampy mając tyle innych, bardziej drogocennych przedmiotów i w końcu.
Po trzecie: Jak masz zamiar wyjść ? O ile mi wiadomo jedyne wyjście znajduje
się nad nami, a z tego co wiem żaden z nas latać nie potrafi. Trzeba znaleźć
inne wyjście
Trzymając w ręku lampe wziął się za szukanie wyjścia .
Zrezygnowany
sługa nie miał zamiaru kłócić się z swoim Panem, wiec postanowił od razu
dołączyć do poszukiwań zanim skończy im się powietrze.
Niestety
poszukiwania skończyły się nie powodzeniem .
- Utknęliśmy –
Stwierdził blond włosy po czym oparł się o ścianę - Eh .. czemu nie mogłem
utknąć tu z jakąś kobietą… - westchnął - Przynajmniej umarłbym szczęśliwy
- Narzeka książę
… z mężczyzną też można robić te rzeczy – uśmiechnął się pod nosem, natomiast
blond włosy książę był w szoku. Sam nie wiedział co bardziej go
zszokowało. To, że jego giermek prawdopodobnie wolał mężczyzn,
czy fakt iż zabrzmiało to jak propozycja
- Wole chyba nie
wiedzieć o czym właśnie pomyślałeś. Poza tym moje potrzeby zaspokoi tylko
kobieta
Potrzeby -
pomyślał i doszedł do wniosku, że tak naprawdę zaczęło go to wszystko
przerażać. Myśl o śmierci przed doznaniem rozkoszy, którą da mu
jakakolwiek kobieta. To nie była dla niego zbyt pocieszająca myśl.
Zwłaszcza, że
problem w tym wszystkim był taki, że jakoś żadna go specjalnie nie pociągała.
Nagle przypomniał sobie o lampie, którą
trzymał ciągle w ręce. Zaczął się znowu jej przyglądać, znowu obracał ją na
wszystkie strony, lecz dopiero teraz zauważył iż jest coś na niej napisane.
- Zabini podejdź
tu! – rozkazał słudze
- Zdecydował się
Książę ? - Czarnoskóry zadowolony wstał i szedł w stronę księcia z uśmiechem na
twarzy. zauważywszy morderczy wzrok swojego Księcia uśmiech
znikł z jego twarzy – Przepraszam - burknął
- Puszczę to w
nie pamięć. Potrafisz to odczytać? – pokazał mu napis na lampie. Czarnoskóry
przyjrzał się napisowi
- Nic nie widać.
Może trzeba trochę przetrzeć - już chciał dotknąć lampy, ale książę go
wyprzedził – Nic mi ten język nie mówi, przykro mi – wracał do swojego
poprzedniego zajęcia, gdy nagle usłyszał brzdęk metalu uderzającego o podłogę.
Gdy się odwrócił zobaczył, że z lampą zaczęło dziać się coś dziwnego.
Z lampy zaczęła
ulatniać się szaro – zielona mgła, Książę szybko odszedł od lampy parę kroków.
Mgła robiła się coraz gęstsza, aż w końcu opadła. Na jej miejscu pojawił się
chłopak o oliwkowej skórze, brąz włosach oraz szmaragdowych oczach. Książę
ocenił, że tajemniczy chłopak jest wyższy od niego o głowę, a niższy o pół
głowy od Zabini'ego. Ubrany był w bufiaste spodnie koloru kości
słoniowej, srebrno – zieloną, mieniącą się niczym kryształy kamizelkę
całkowicie odsłaniającą jego tors. Jednak to nie ubiór przykuł największą uwagę
księcia. Najbardziej zafascynowały go oczy nieznajomego. Nie mógł przestać się
na niego patrzeć, czuł się jak by ktoś go zaczarował.
Po raz pierwszy
był tak zafascynowany czyjąś osobą i tą osobą jest mężczyzna. Książę
zebrał się w sobie, wziął głęboki wdech
– Kim jesteś i
jak się tu dostałeś? - starał się brzmieć naturalnie. Chłopak tylko spojrzał na
niego
– Byłem tu cały
czas – odpowiedział
- Nie prawda,
nikogo tu nie było oprócz mnie i mojego sługi – wskazał na chłopaka, który
był tak samo zafascynowany nieznajomym jak sam książę
- Owszem byłem,
tylko że w lampie - wziął do ręki lampę – To teraz moja kolej na zadawanie
pytań. Który z was - spojrzał to na jednego, to na drugiego - dwa razy zrobił z
mojego domu pobojowisko - był wściekły .
- Mieszkasz w
lampie? Czyli musisz być Dżinem - stwierdził książę
- Jestem, i
co z tego? To nie znaczy, że można trząść lampą jak by od tego własne
życie zależało
- Skoro jesteś
Dżinem, a ja jestem znalazcą to znaczy, że mogę wypowiedzieć trzy życzenia
-
Eh.. Najpierw demolują Ci dom, a później jeszcze życzeń żądają. Ludzie są
co raz gorsi – mamrotał pod nosem - Tak, ale masz siedem życzeń. Nie wiem
dlaczego ludzie myślą, że spełniamy tylko trzy życzenia.
- Z ksiąg ?- odezwał
się czarnoskóry
- Widać się mylą
– spojrzał na chłopaka
- Nie tylko to
się nie zgadza - mruknął blond włosy – Pisali również, że Dżiny są miłe. Ty do
miłych nie należysz
- Może, dlatego
że ktoś – spojrzał znacząco na księcia - Zdemolował mi dom i to dwa razy, a
później jeszcze ubiega się o życzenia - młody Dżin starał się ochłonąć, nie
znał dobrze swojego nowego Pana, a już miał go serdecznie dość
Świetnie -
pomyślał - Trafił mi się kolejny rozpuszczony paniczyk -
policzył w myślach do dziesięciu, po czym ochłonął
– Zaczynimy
jeszcze raz – Starał się być spokojny - Jak Ci na imię, Panie? - spytał. Ostatnie słowo wypowiedział przez zaciśnięte zęby
- Jestem Draco
Malfoy, syn króla Lucjusza Malfoy'a I tego imienia1, władcy
Wschodu oraz królowej Narcyzy z rodu Blacków – skoczył się przedstawiać, a
następnie przedstawił swojego służącego - A to jest Blaise Zabini mój służący
oraz giermek
- Miło mi Poznać
- Dżin pochylił lekko głowę na znak szacunku, choć tak na prawdę miał dość tego
całego cyrku i chciał z powrotem schować się w lampie
- A ty masz
jakieś imię, czy mam się do Ciebie zwracać ''Dżinie''– spytał się książę.
- Jestem Harry -
odpowiedział krótko – Jak wcześniej wspomniałem, masz siedem
życzeń. Możesz zażyczyć sobie czegokolwiek, lecz mam pewne ograniczenia –
poinformował księcia
- Jakie
ograniczenia ?
- Prawo magii
nie pozwala mi: zmusić kogoś, aby się zakochał, zmienić przeszłości, przywrócić
do życia oraz zabić - powiedział na jednym wydechu wyciągając siedem malutkich
szmaragdowych kryształków, a następnie wręczył je znalazcy.
- Co to ? –
wziął od dżina kryształki
- Życzenia -
odpowiedział krótko - Za każdym razem, kiedy będziesz chciał wypowiedzieć
życzenie, powiedz ''Życzę sobie…'' każde twe życzenie jest dla mnie rozkazem.
Draco nie chciał od razu stracić życzenia, ale wiedział, że nie ma innego
sposobu na wydostanie się z tej dziwnej jaskini. Tak więc z żalem wypowiedział
swoje pierwsze życzenie
– Życzę sobie,
abyśmy wszyscy znaleźli się przed moją komnatą
- Twoje życzenie
jest dla mnie rozkazem - I nim blond włosy się zorientował razem z czarnoskórym
był już przed drzwiami swojej komnaty. Natomiast w ręku trzymał lampę w
której mieszkał najprawdziwszy Dżin.
Minęły miesiące od przygody w jaskini. Chłopcy nikomu nie wspomnieli o
tej wyprawie, a Draco nie wykorzystał od tamtej pory żadnego życzenia,
gdyż nie czuł takiej potrzeby. Miał wszystko czego tylko zapragnął bez
wypowiadania życzeń, które dostał od Dżina.
Książę i Dżin po wielu kłótniach zaczęli się w końcu ze sobą dogadywać. Spędzali razem ze sobą cały czas od rana do wieczora.
Blond włosy dalej czuł
tą dziwną fascynacje Harrym. Mimo iż ten był dla niego czasem nie miły
nie mógł wyzbyć się tego dziwnego uczucia, które zagościło w jego sercu już w
momencie kiedy go po raz pierwszy ujrzał. To uczucie wcale nie chciało zniknąć
wręcz przeciwnie miesiące z nim spędzone tylko utrwaliło to uczucie.
***
Nie tylko
w księciu zaszły pewne zmiany, ale również w młodym Dżinie też coś się
zmieniło. Jednak dla niego zmiana ta nie koniecznie wyszła na dobre, bowiem
zaczynał się przywiązywać, a świadomość tego, że kiedyś Draco będzie musiał
znaleźć żonę oraz zapragnie czegoś, co może dać mu wyłącznie magia była dla niego
udręką.
Każdego
wieczora, kiedy książę kładł się spać, a on wracał do swojego więzienia
napełniała go fala nieprzyjemnych myśli. Sam miał to sobie za złe. Pozwolił
sobie na zbyt wiele i po raz pierwszy od kilku wieków żałował, że nie trafił mu
się zepsuty człowiek, chcący tylko zaspokoić swoje potrzeby.
Wiedział,
że to co czuje do Księcia to coś więcej niż przyjaźń, ale wiedział również, że
Draco wioli płeć przeciwną. Dlatego też, aby zaspokoić swoje potrzeby zaczął
spotykać się z czarnoskórym sługą Dracona.
Wiedział doskonale, że chłopak mu
ulegnie. Już w jaskini widział jak tamten na niego patrzy.
Romans Dżina z
czarnoskórym brunetem trwał jedynie czternaście dni, ponieważ gdy blond włosy
się dowiedział. Był tak wściekły, że wyrzucił Zabini'niego
z zamku.
***
Draco był wściekły, myślał że Harry czuje przynajmniej choć trochę to samo co
On do niego.
Czuł się przez
niego zdradzony do tego stopnia, że wykorzystał swoje dwa życzenia, których
później żałował. Najgorsze dla niego było to, że Harry nie wyszedł od tamtego
czasu z lampy. W miejsce złości książę zaczął odczuwać tęsknotę.
Płożył lampę na
łóżku, przykucnął tak, żeby być na równi z nią – Harry… - zawołał
dżina, myśląc że ten odpowie na jego wezwanie jednak nic nie
usłyszał – Harry… - powtórzył, lecz dalej nie uzyskał odpowiedzi - Harry,
wyjdź już, siedzisz tam już długo, żałuje tego co powiedziałem. Proszę
Cię wyjdź
Po raz pierwszy
w życiu prosił. Tęsknił za tym chłopakiem do tego stopnia, że był skłonny
nawet błagać. Mimo wszystko Dżin nie odezwał się, a Dracon'owi wpadł do głowy
pewien pomysł
- Dobrze. Skoro Ty nie chcesz przyjść tutaj to ja pójdę do
Ciebie. Życzę sobie znaleźć się w lampie - powiedziawszy to usłyszał cichy głos
mówiący '' Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem'' pojawiła się ta sama mgła co
zawsze. A później nim się zorientował był już w lampie Harry'ego.
Zaczął się
rozglądać. Wnętrze lampy było gustownie urządzone.
Nie było podziałów na
komnaty. Wszystko ograniczało się do jednego pokoju, w którym stało wielkie
łóżko, a na nim spał Dżin.
Draco
zauważywszy go podszedł do niego, uśmiechnął się lekko i pogładził jego
policzek
– Jesteś uroczy
jak śpisz – powiedział pół tonem, a Harry tylko mruknął i zaczął powoli
otwierać oczy
– Nie powinieneś
tu być – odburknął zaspanym głosem – Chyba, że to kolejny sen – zaczął
przecierać oczy lecz wszystko dalej był zaspany.
Blond włosy był
zszokowany oraz podniecony. Wygląd zaspanego dżina wywołał nieprzyjemny ucisk w
spodniach, był cały rozpalony. Czuł, że popełnił błąd przychodząc tutaj
– Masz racje nie
powinienem tu być, właściwie to chyba już pójdę – chciał się wycofać lecz Harry
złapał go za rękę i pociągnął na łóżko blokując mu drogę ucieczki własnym
ciałem
- Życzę…
- Nie pozwolę
odejść ci odejść - Dżin szybko nim
tamten zdążył cokolwiek powiedzieć przybliżył swoje usta do jego ust łącząc je
w namiętnym pocałunku.
Książę ani myślał przerywać, czekał na tą chwilę już
od dawna, jednak zastanawiało go tylko czemu brunet mu
to robi. Chcąc nie chcąc odepchnął dżina od siebie
- Czemu ? –
Pierwsza łza poleciała po policzku księcia
- Czemu, co? Nie pozwolę Ci odejść? Odpowiedź jest prosta. Pragnę Ciebie od
pierwszej chwili, a teraz sam jesteś sobie winien. Przychodząc tu dałeś się
złapać, mój Panie - mówiąc to rozpinał koszulę księcia, lecz ten widząc jego
przerażenie zaczął czuć do siebie wstyd. Zszedł z księcia – Lepiej będzie jak w
tym momencie stąd wyjdziesz
Był zły na Draco, że pozwolił mu na to, a jeszcze
bardziej był wściekły na samego siebie, że nie zapanował nad sobą. Odszedł na
tyle, aby blondyn mógł spokojnie odejść, lecz usłyszał jedynie zbliżające się
do niego kroki, po czym poczuł czyjąś obecność z tyłu – Miałeś odejść, to nie
najlepszy pomysł, aby…- nie dokończył ponieważ owa osoba przytuliła się do
niego
- Nie chce stąd
odejść - odezwał się – Teraz przynajmniej wiem, że czujesz do mnie to samo, co
ja do ciebie
- Nic nie wiesz
- Odpowiedział lekko drwiącym tonem
- Jesteś tego
pewien? Jak myślisz czemu kazałem wyrzucić z zamku Zabini'ego? Czemu byłem
wściekły na ciebie.
- Nie wiem
- Pomyśl. Co byś
czuł gdyby osoba, którą pokochałeś zaczęła pieprzyć się z kimś innym.
A gdybym to ja
był na twoim miejscu, co byś czuł?
- Wściekłość -
odparł krótko i odwrócił się tak, że teraz stali w twarzą w twarz
- No właśnie.
- Przecież ty
wolisz kobiety czyż nie? Myślisz, że nie było słychać twojej rozmowy w jaskini.
Jak możesz myśleć, że cokolwiek do mnie czujesz skoro wiesz iż kiedyś
znajdziesz przyjemność w ramionach kobiety. Wiesz co się w tedy stanie?
Wypowiesz pozostałe życzenia i zapomnisz o tym, że w ogóle istniałem. Na tym
polega moja klątwa.
- Ja nawet nie
wiem, czy kobieta da mi przyjemność o której wspomniałeś - powiedział cicho –
Tak zgadza się. Nie miałem w łożu nikogo - potwierdził widząc, że zielonooki
chciał się upewnić, czy aby na pewno dobrze usłyszał – Powiedziałem
Zabini'niemu tak ponieważ jak bym wyjawił prawdę, a nie daj Bogom byśmy wyszli…
całe królestwo by wiedziało, że..
- Czego
więc pragniesz? Powiedz tylko słowo, a ja to spełnię
-To czego pragnę
twoja magia mi nie da. Pamiętasz ,,Prawo magii nie pozwala zmusić kogoś,
aby się zakochał’’- zacytował słowa Dżina
- Powiedziałem
słowo, nie życzenie – ujął podbródek księcia, przybliżając swoje usta
- Chcę..chcę,
abyś się ze mną .. - nie zdążył powiedzieć ostatniego słowa ponieważ Dżin
pocałował go namiętnie, a następnie pociągnął stronę łóżka
- Tym razem już
się nie powstrzymam - mówił do niego pomiędzy pocałunkami - Nie będzie odwrotu
- Zamknij się
wreszcie i to zrób – Książkę opadł na miękką pościel, czuł coraz większy
ścisk w spodniach. Jednak nie trwało to długo bowiem spodnie blondyna znalazły
się na podłodze uwalniając twardą i dumnie naprężoną męskość. W życiu nie czuł
się tak podniecony, dochodził przy każdym nawet najmniejszym dotyku kochanka i
chciał by ta chwila trwała wiecznie. Jednak co dobre szybko się kończy. Książę
musiał wrócić, lecz od tamtej chwili Dżin ani razu nie wrócił do lampy. Każdą
noc spędza u boku swojego wybranka.
Nadeszły 18 urodziny księcia, cały zamek szykował dla niego uroczystość. Lecz
sam solenizant wolał nie wychodzić z łóżka gdzie był otulany ciałem swojego
kochanka. Nagle rozległo się pukanie
– Draco - Blond
włosy rozpoznał głos ojca
- Harry, Harry
wstawaj - ten tylko mruknął – Harry mój ojciec jest za drzwiami
- Co? – spytał
zaspany Dżin
- Mówię, że mój
ojciec jest za drzwiami, znikaj na chwilę
- Mówisz mi to
dopiero teraz? - szybko wygrzebał się z łóżka i nawet nie kłopotał się z
założeniem na siebie ubrań. Zniknął.
- Możesz wejść, Ojcze - krzyknął zakładając na siebie spodnie
- Co tak długo –
Rozejrzał się po pokoju i zatrzymał swój wzrok na nie pościelonym łóżku. Nie skomentował tego - Chciałem
Cię poinformować, że dziś z okazji twojej uroczystości odwiedzi nas twoja
narzeczona. Masz okazać jej należyty szacunek w końcu to twoja przyszła
Królowa, matka twoich dzieci, a przede wszystkim córka władcy Zachodu. Nie
muszę Tobie chyba przypominać, że ten sojusz jest dla nas ważny.
- Kiedy ja nie
chce się z nią ożenić. Wiem, że sojusz z Zachodem jest ważny, ale może jest
inny sposób...
- Czy ja nie
wyraziłem się jasno? Jesteście zaręczeni od maleńkości. Nie mam zamiaru niczego
zmieniać, bo ty masz takie widzi mi się. Nie chce o tym więcej słyszeć. Teraz
ubieraj się – Król wyszedł trzaskając drzwiami, a tuż za księciem pojawił się
ubrany Dżin
- Słyszałeś
prawda… - ton głosy blondyna był cichy
- Tak.
Słyszałem, ale sam też wiedziałem że ten czas w końcu nadejdzie.
- O czym ty…. -
odwrócił się w stronę kochanka i po raz kolejny poczuł napływ podniecenia
wywołany przez strój dżina, który składał się z skórzanych spodni, dwóch
czarnych bransolet nabijanych małymi kolcami oraz czarną kamizelką również ze
skóry, a na ramionach tak samo jak na bransoletach były małe kolce – Na bogów,
coś ty na siebie założył. Mam tu poważny problem z niechcianą narzeczoną, a ty
mi tu z takim ubiorem wyjeżdżasz i przy okazji
powodujesz kolejny problem - Harry tylko wzruszył ramionami - Nie
ważne. Co miałeś na myśli, że wiedziałeś że tak będzie?
- Jesteś
księciem, Draco. To było oczywiste, że gdy będziesz w odpowiednim wieku ożenisz
się.
- Nie chce wyjść
za jakąś babę. Jak już to wolałbym wyjść za ciebie.
- Wiesz że to
w tych czasach nie możliwe, prawda? – Wypowiedziawszy te słowa
Draco wpadł na pomysł i uśmiechnął się dwuznacznie
- W tych
czasach… powiadasz - Dżin zmrużył oczy, próbował odgadnąć myśli księcia i
raczej nie podobało mu się to.
- Mam się bać
tego o czym właśnie pomyślałeś?
- Pomyśl.
Zostały mi jeszcze dwa życzenia. Mógłbym zażyczyć sobie, abyśmy żyli w
innym czasie
- Nie mogę zmienić
przeszłości. Pamiętasz?
- Tak, ale nic
nie wspomniałeś o przyszłości
- Załóżmy, że
to faktycznie się uda. Nie masz pewności, czy jeśli się przeniesiemy wylądujemy
w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Nie wspomnę, że jeszcze coś gorszego
może się stać.
- Warto
spróbować. Nie chce reszty życia spędzić z tą kobietą, a ciebie mieć jedynie za
kochanka. Postanowiłem już – nim Harry zdążył coś powiedzieć, Draco zaczął
wypowiadać życzenie - Życzę sobie, abyśmy żyli w czasach gdzie nasz związek nie
stanowiłby problemu – Wypowiedziawszy życzenie usłyszał tradycyjne ''twoje
życzenie jest dla mnie rozkazem''. Zaś chwilę później poczuł się senny. Zamknął
oczy.
– Draco, Draco -
usłyszał czyś głos. Ten głos nie należał do jego ukochanego, a gdy otworzył
oczy nie był już w swojej komnacie. Właściwie zapomniał już jak ona wyglądała.
Pamiętał za to wiele innych rzeczy
- Gdzie ja
jestem ?- spytał
- Draco! Dzięki
Salazarowi, żyjesz! – odezwała się dziewczyna – Jesteś w skrzydle szpitalnym.
- Aha... –
Rozglądał się - Jak się tu znalazłem ?
- Miałeś wypadek
podczas gry w Quidditch'a. Potter na ciebie wleciał i się zderzyliście
- Tak jasne
Parkinson - odezwała się dziewczyna stojąca w drzwiach - To Malfoy wleciał na
Harry'ego, a nie na odwrót
- Granger idź ty
lepiej do bliznowatego, a nam daj spokój - ofuknęła dziewczyna o twarzy mopsa -
Nie przejmuj się Dracusiu tą szlamą. To jasne, że będzie Pottera bronić.
- Jak dla mnie
to oni oboje na siebie wlecieli – odezwał się czarnoskóry, który wszedł zaraz
po Gryfoince .
- Blaise po
której stronie jesteś? – oburzyła się mopsica
- Mówię tylko co
widziałem. No i jak się czujesz Draco?
- Głowa mnie
trochę boli – stwierdził – Co z Harry'm? - dziewczyna i czarnoskóry chłopak
patrzyli zdziwieni na blondyna
- Draco od kiedy
mówisz do Pottera, ''Harry''? Biedactwo, musiałeś się mocno uderzyć w głowę - dziewczyna
z czułością pogłaskała go pogłowie
- Daj mi spokój
kobieto! Gdzie jest Harry !?
W tym samym
momencie dwójka Grynionów szła w stronę wyjścia
– Harry! – ucieszył się na
jego widok - Udało się! – Potter spojrzał na niego
- Malfoy
musiałeś się nieźle rąbnąć w głowę – zaśmiał się i razem z Hermioną
przyśpieszonym tempie wyszli z skrzydła szpitalnego
- Nie rozumiem –
ukrył twarz w dłoniach – Przecież…
- Draco… -
zaczęła dziewczyna – Wiemy, że lubisz Pottera na swój dziwny sposób, ale
cokolwiek się Tobie śniło rzeczywistość jest inna. Chodź odprowadzimy cię do
dormitorium
Draco wstał z łóżka - Nie. Sam sobie poradzę – wyszedł z skrzydła
szpitalnego zawiedziony
A więc to był
tylko sen? - pomyślał.
Pożałował,
że wypowiedział życzenie - Właśnie
życzenia - Zaczął gorączkowo szukać ostatniego kryształku. Znalazł je
w tylnej kieszeni spodni - a więc to
nie był tylko sen! - Zamknął oczy, pomyślał życzenie, ale nic się nie
stało.
- To tylko głupi
kamień - cisnął go o ścianę po czym oparł się o nią. Zaraz później usłyszał
głos za którym tak tęsknił
- Nie musisz się
wyżywać na biednej ścianie, Malfoy
- Dalej chcesz
się ze mnie nabijać Potter. Wystarczy mi jak na jeden dzień. Po co żeś tu
przylazł?
- Masz mnie już
dość? A myślałem, że życzysz sobie mnie znowu ujrzeć – Po tych słowach blondyn
spojrzał na niego – A jak wiadomo, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – Ukłonił
się teatralnie, uśmiechając się. Po czym podszedł do niego, chwycił za
podbródek - Czyż nie mam racji. Mój Książę?
- Harry… Jestem
na ciebie wściekły. Pansy i Blaise myślą, że zwariowałem
- Coś o tym
wiem. Jak tylko się ‘’przebudziłem’’ Hermiona chciała zabrać mnie z powrotem do
skrzydła szpitalnego
- Coś długo ci
to zajęło…
- Może mieć to
związek z tym, że byłem Dżinem, ale jak to mówią. Lepiej później niż wcale.
- Byłeś ? – spytał
zaskoczony
- A no, byłem –
Pokazał nadgarstki, na których nie było już kajdan2 - jestem
wolny
- Nie do końca
wolny – burknął nadąsany Ślizgon
- Nie to miałem
na myśli – były Dżin pogładził chłopaka po policzku – No i z tego co się
orientuję dalej mam magię. A co ciekawe, ty również. To mi się nawet podoba
- Później będę
się tym zachwycać. Teraz chcę tylko jednej rzeczy
- Mianowicie?
- Chcę, abyś
mnie pocałował
- Twoje życzenie
jest dla mnie rozkazem - uśmiechnął się łobuzersko, a po chwili wpił swoje usta
w usta kochanka.
Czy żyli długo i
szczęśliwie? Oczywiście
Czy się kłócili? I to jak
Jednak gdyby
wszystko było słodkie i różowe nie wiedzieliby jak bardzo nie mogą bez siebie
wytrzymać .
KONIEC.
_____________________________________________________________________________________________________________________________
1 Efekty oglądania Gry o Tron xd
2 Kajdany = bransoletki u dżinów na
nadgarstkach.