Drodzy Czytelnicy!
Nie. To jeszcze nie jest rozdział. Przykro mi, ale po prostu nie mam na niego weny
Za to ostatnio za to ułożyła mi się w głowie właśnie ta miniaturka. O ile miniaturką można to nazwać, skoro podzieliłam na dwie/trzy części (Spokojnie. Szybko wstawię, a przynajmniej tak sądzę).
Mam nadzieje, że wam się spodoba.
Życzę miłego czytania !
***
Muzyka w Tle: Carrie Underwood - Ever Ever After (Enchanted )
________________________________________________________________________________________________________________
Zapewne każdy z was zna historie kopciuszka. Nie chodzi mi tylko o wersję z panienką gubiącą pantofelek. Mam również na myśli również wersję współczesną, gdzie dziewczyna zamiast pantofelka gubi odtwarzacz MP3 lub telefon komórkowy, albo całkowita zmiana. Zamiast dziewczyny pojawia się chłopak.
Wszystkie te historie mają wspólne elementy: Wredną macochę, okropne przyrodnie rodzeństwo oraz wielkie marzenia. Nie mówiąc już o ''księciu'', lub w przypadku wersji z chłopakiem ''księżniczki''
Ta historia chyba nie będzie się różnić zbyt wiele od poprzedniego schematu. No poza kilkoma elementami. Mianowicie: zamiast okropnej macochy pojawi się okropne wujostwo, zamiast paskudnych przyrodnich sióstr będzie przygłupi kuzyn, a bohater tej opowieści mówiąc prosto z mostu jest gejem. Pewnie zastanawia was, co tym razem nasz ‘’kopciuszek’’ zgubi. Zacznijmy jednak od początku.
- Dawno, Dawno Temu…
- Jakie dawno temu? – Odezwał się jeden z bliźniaków - Weź ludziom kitu nie wciskaj.
- Było to zaledwie dwa lata temu. – Dopowiedział drugi
- Ja tu próbuje wejść w nastrój !
- Ron …- Zaczął jeden, a za chwalę chłopcy powiedzieli jednocześnie - Przynudzasz tylko.
- Hej chłopcy. Co robicie ? - Do pokoju weszły dwie dziewczyny
- Próbuje opowiedzieć bajkę, a oni mi przerwali – Wskazał na bliźniaków cały czerwony na twarzy ze złości rudzielec
- Serio? A ja myślałem, że próbujesz wejść w klimat przy okazji przynudzasz. Lepiej będzie jak ja się tym zajmę – Zdecydował Fred
- No chyba nie!- Krzyknął George - Ja ją opowiem - Chłopcy zaczęli się kłócić, a w pokoju można było usłyszeć tylko wrzaski kłócących się bliźniaków.
- Dość! – Krzyknęła jedna z dziewczyn, a rudowłosi od razu się uspokoili stając do siebie plecami – To który w końcu opowiada? – Spytała
- Ja - odpowiedzieli jednocześnie, a zaraz znowu zaczęli się kłócić. Ich wrzaski przyciągnęły kolejne osoby chcące dowiedzieć się o co tym razem bliźniakom poszło .
- Nie wiem jak wy, ale mam już ich dość – Powiedział chłopak o platynowych włosach – Zamknąć się do cholery! – Krzyknął po czym nastała cisza – Ja ją opowiem – Powiedział już spokojniejszym tonem
- Nie – Jęknęli wszyscy obecni – Będzie za sztywno – Skomentował jeden z bliźniaków
- Ta historia jest sztywna, ale jak nie, to nie. Niech on ją opowie – Wskazał na chłopaka o zielonych oczach – W końcu od niego się to zaczęło.
- Co ty na to ? – Dziewczyna spojrzała błagalnie na swojego przyjaciela. Ten tylko skinął głową na tak i zaczął opowiadać.
****
Dawno, Dawno Temu… ale znowuż nie tak dawno. Gdzieś w Południowo Zachodniej części Londynu przy ulicy mieszczącej się w Little Whinging w hrabstwie Surrey znajdował się adres Privet Drive 4. Mieszkali w nim państwo Dursley wraz z swoim synem. Byli szczęśliwą rodziną. Jednak pewnej nocy pod drzwiami swojego domu ktoś zostawił koszyk, w którym znajdowało się niemowlę wraz z listem. W liście znajdowała się informacja o śmierci siostry Petunii Dursley, Lily oraz jej męża Jamesa. Była w nim również prośba o wychowanie chłopca.
Państwo Dursley nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw, wiec każdego dnia starali się uprzykrzyć mu życie. Jak tylko chłopiec był wystarczająco duży zagonili go, aby wykonywał wszelkie prace domowe. W wieku 11 lat chłopiec ku nie zadowoleniu wujostwa razem z swoim kuzynem Dudley'em rozpoczął naukę w dość specyficznej szkole o nazwie Hogwart.
Na pierwszy rzut oka szkoła nie różniła się niczym w porównaniu do pozostałych. Miała sześć klas z każdego rocznika – C, G, H, M, R oraz S1. Uczniowie przydzielani byli do klas dzięki specjalnemu testowi, który szkoła wysyłała wraz z informacjom o przyjęciu do szkoły.
Dla chłopca szkoła była jak dom, znalazł w niej przyjaciół jak i wrogów. Jednak po lekcjach zawsze wracał do domu na Prived Drive, gdzie czekały na niego obowiązki.
Tak mijały lata, a chłopiec wyrósł na przystojnego siedemnastolatka.
W tym czasie wyrobił sobie własny styl, charakter oraz co najważniejsze. Uświadomił sobie, że pociągają jego wyłącznie osoby tej samej płci. Oczywiście nie wiedział o tym nikt poza kilkoma osobami: Hermioną oraz większością rodzeństwa Weasley, z którymi się przyjaźnił.
Był to koniec Października. Na dworze jednak było wyjątkowo ciepło, więc większość uczniów w tym grupka uczniów z klasy G. Nazywana przez większość szkoły Lwami, gdyż na herbie ich przydziału było właśnie to zwierze.
- No cześć wam – Do grupki składającej się z dwóch dziewczyn i dwóch chłopców podbiegli dwoje podobnych do siebie chłopców – Co tam porabiacie?
- Jak widzisz Fred. Siedzimy – Odezwała się rudowłosa dziewczyna, która była młodsza od pozostałych – a wy przypadkiem nie skończyliście już szkoły?
- Widzisz siostrzyczko.. – zaczął jeden
- ...My po prostu nie możemy z nią rozstać się – dokończył drugi
- ...A to dlatego, że ją bardzo, ale to bardzo…
- …Kochamy – Powiedzieli jednocześnie uśmiechając się od ucha do ucha. Jednak widząc, że nikt z towarzystwa nie zamierza im uwierzyć. Westchnęli
- Ja nie rozumiem.. – Powiedział jeden z bliźniaków
- … skąd u was ten brak zaufania do nas – Dokończył drugi – To jak powiemy im Fred? –
Rudowłosy chłopak spojrzał na swojego brata bliźniaka. Ten tylko przytaknął - Słyszeliśmy, że Malfoy urządza wielką imprezę i wszystkie siódme klasy, łącznie z C oraz M są zaproszone. I jako absolwenci tej szkoły…
-…Postanowiliśmy się wkręcić – Dokończył za swojego brata Fred
- Dajcie spokój. Impreza dla wszystkich - Podkreśliła to słowo - klas i Malfoy? To nie może być prawda – Skomentowała Ginny
- Zdziwiłabyś się Weasley. To prawda. Zaproszenie jest dla wszystkich – Odezwał się chłopak o blond-platynowych włosach i srebrnych oczach idący w ich stronę. Już chciał coś dopowiedzieć, ale przerwał mu brunet o wyjątkowo zielonych oczach, który do tej pory nie odezwał się ani słowem.
- Ale niech zgadnę. Nas to nie dotyczy. To miłe z twojej strony, że pofatygowałeś się nam o tym powiedzieć osobiście – w głosie chłopaka można było wyczuć nutkę sarkazmu - Wiedzieliśmy to i bez twojego potwierdzenia. – Brunet dał znać swoim kompanom, że czas się zbierać na lekcje –Malfoy – Stanął naprzeciw niego. Brunet był od niego wyższy nawet, kiedy nie miał na sobie glanów.
- Zdziwiłbyś się Potter. Wasza banda też jest zaproszona. Tylko najpierw pozbaw rudzielca pcheł - Powiedział wskazując na drapiącego się w tym momencie Rona. Nikt tego nie skomentował, a rudowłosy chłopak zanim się zorientował, że to o nim mowa. Zauważył, że jego przyjaciele byli już prawie przy wejściu do budynku.
- Nie rozumiem – Zwróciła się dziewczyna o kasztanowych włosach – Nie możesz z nim normalnie porozmawiać, tylko obydwoje musicie sobie dogryzać? Jak by nie wystarczyła wam rywalizacja na boisku
- Taki już urok Malfoy'a. Nie da się z nim rozmawiać normalnie – powiedział spokojnym tonem
- A poza tym – Odezwał się zdyszany rudzielec, który dopiero dogonił swoich przyjaciół. Wziął głęboki wdech - Na boisku nie ma z kim rywalizować. Ponieważ non stop z Harrym przegrywa
- Dokładnie – Podsumował zielonooki po czym uśmiechnął się triumfalnie odsłaniając rząd białych zębów
- Po prostu się ci podoba. Tyle, że nie chcesz się do tego przyznać
- Hermiono. Nawet tak nie myśl - Dziewczyna tylko popatrzyła na rudzielca z pod byka – Znaczy się. Rozumiem, że Harry woli.. no… wiesz. No, ale Malfoy!? Jak tylko o tym pomyślę, to mi nie dobrze.
- Czemuż by nie? Malfoy jest przystojny, popularny, ma powodzenie u dziewczyn i nie tylko. Poza tym Harry'emu też nic nie brakuje. Mieliby szansę – Weszli do środka kierując się do klasy, w której mieli zajęcia
- Wiecie, że ja tu jestem? Ok.. może trochę mi się podoba, ale i tak nic z tego nie wyjdzie.
- Niby czemu ? – Spytała przystając tuż przy Sali w między czasie zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec przerwy, a drzwi do klasy się otworzyły
- Chociażby dlatego, że Malfoy jest hetero – Powiedział ściszonym tonem, a następnie wszedł do klasy.
- Ma racje – Dodał na koniec rudzielec, a dziewczyna wiedząc, że nie ma żadnego dobrego argumentu milczała.
Tak mijały godziny, aż w końcu nadszedł ten upragniony dla niektórych koniec zajęć. Wszyscy wybiegli jakby od tego zależało własne życie. Jednak nie wszystkim się tak śpieszyło
- Harry! Pośpiesz się – Powiedziała dziewczyna, która czekała na swojego przyjaciela pod klasą spoglądając na zegarek – Spóźnię się przez ciebie na autobus i przysięgam, że będziesz musiał mnie odwozić pod sam dom.
- Dobra, dobra już idę – Powiedział chłopak, który jednym glanem był już na korytarzu – Nie wszystkim śpieszno do domu – Spojrzał się na swoją przyjaciółkę i razem ruszyli gawędząc o niczym specjalnym.
Harry odprowadził Hermione aż do przystanku autobusowego - Gdzie zaparkowałeś? – Spytała się dziewczyna
- Nie daleko – Odpowiedział obojętnym tonem
- Dobrze, że Syriusz dał ci motor inaczej musiał byś wracać na piechotę, a i bez tego masz nieciekawie
- Motocykl – Poprawił ją, a dziewczyna wywróciła oczyma – I tak muszę parkować go z dala od szkoły i domu. Jak by się tylko dowiedzieli pewnie by mi zabrali kluczyki i go sprzedali – Westchnął
- Nie rozumiem czemu jeszcze z nimi mieszkasz. Skoro Syriusza oczyścili może przecież zostać twoim prawnym opiekunem
- Taa. Myślisz, że jak by mógł, to dalej bym harował dla wujostwa? – Na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia - Prawo nie patrzy przychylnie dla skazańców. Nawet jeśli zostali oczyszczeni z zarzutów – Chłopak spojrzał na zegarek – Dobra muszę lecieć. Ciekawe co tym razem dla mnie przygotowali.
- A co z tą imprezą ? Idziesz?
- Jeśli dostanę pozwolenie, to pójdę – Mówił idąc wolnym krokiem do tyłu
- Pamiętaj żeby się przebrać ! – Krzyknęła, a ten tylko uśmiechnął się dając jej tym samym do zrozumienia, że coś wymyśli. Następnie odwrócił się i ruszył w kierunku parkingu, gdzie czekał na niego motocykl, który dostał od Syriusza rok temu, bo ten miał dość robienia za jego szofera.
Kiedy dotarł włożył plecak do bagażnika, nie było to zbyt trudne ponieważ był prawie pusty. Następnie wsiadł na pojazd, założył kask oraz przekręcił kluczyk uruchomiający silnik. Przez chwilę przysłuchując się jego rykowi. Harry uwielbiał ten dźwięk, był to znak iż za chwilę ruszy i przez ten krótki moment poczuje się wolny.
Niestety uczucie wolności zawsze ustawało w momencie, kiedy parkował tuż niedaleko sklepu. Był to znak, że marzenie o wolności przedłuży się jeszcze o rok. W momencie uzyskania pełnoletniości zamierzał wyprowadzić się od tej przeklętej rodziny.
- Jeszcze tylko rok – Mruknął do siebie po czym otworzył drzwi i wszedł do środka
- Gdzie byłeś gówniarzu! Dudley skończył godzinę temu. Zapewne gdzieś ćpałeś z swoimi koleszkami – Nim zdążył wejść do środka w holu pojawiła się chuda kobieta przypominająca tyczkę, która nie zamierzała dać mu dojść do słowa. Tylko dalej ciągnęła swoje wywody
- Taa.. Ciebie też miło widzieć – Powiedział pod nosem tak, aby go nie usłyszała
- Coś ty powiedział? – Kobieta miała dalej podniesiony ton
- Powiedziałem, że Dudley zawsze kończy wcześniej ode mnie – Powiedział brunet w międzyczasie ściągając glany
- Nie ważne. Marsz do kuchni. Chce za półgodziny widzieć gotowy obiad na stole i ani minuty spóźnienia - Obiad praktycznie był gotowy, pozostało mu tylko czekać aż wszystko się ugotuje.
Kiedy wszystko było już gotowe. Podał im, a sam planował zjeść to co zostało w swoim pokoju. Nim jednak odszedł postanowił spytać się Vernon'a
- Wuju.. – Zaczął niby nie pewnie
- Czego chcesz? Nie widzisz, że jem – W chłopcu aż się zagotowało, bo sam nie jadł od kilku dni. Była to kara za nie skoszenie trawy.
- Chciałem się tylko spytać, czy mógłbym dzisiaj wieczorem wyjść ?
- Gdzie? – Spojrzał na Harry’ego przeżuwając. Potterowi, aż zaburczało w brzuchu, lecz musiał nie dać tego po sobie poznać
- Znajomy urządza imprezę.. i zaprosił całą szkołę…
- To ciebie też zaprosili? – Krzyknął z pełną buzią pulchny chłopak – A myślałem, że ofiary losu nie mają tam wstępu - Harry tylko zacisną zęby, choć słowa cisnęły mu się same do ust.
Vernon był przez chwilę zamyślony, a zaraz później spojrzał na swoją żonę i w końcu odpowiedział
- Jeśli wykonasz wszystkie zadania z listy możesz iść. – Odparł, a następnie wrócił powrotem do swojego posiłku. Zielonooki kiwnął głową na znak, że zrozumiał i od razu wziął swoje buty oraz plecak. Ruszył w stronę schodów do swojego pokoju. Nim jednak wszedł na górę miał okazję usłyszeć niezadowolenie i wyrazy sprzeciwu kuzyna.
W pokoju czekała już na niego lista rzeczy, które musiał zrobić. Westchnął, ale nie zamierzał zrezygnować. Tak, więc rozebrał swoje poprzecierane spodnie z przewieszonym z boku łańcuchem oraz koszulkę z jakąś nazwą zespołu, bransoletkę z którą nigdy się nie rozstawał, chyba że już musiał. Przebrał się i bez większych ociągnięć zaczął od mycia okien w całym domu.
Kilka godzin później. Wrócił do pokoju odhaczając ostatnią rzecz na liście. Padł na łóżko. Był wykończony, wiec zamknął oczy.
- Padam na ryj – Mruknął do siebie, a chwilę później otworzył je i leniwie sięgnął po telefon, który dostał od Syriusza bez powodu, choć znowuż to Black upierał. Tym razem pod pretekstem ''Listy to przeżytek. Nikt ich oprócz staruszków teraz nie używa''. Oczywiście o nim wujostwo też nic nie wie.
Spojrzał na godzinę – W sumie trochę czasu jeszcze mam – Stwierdził i rzucił telefon z powrotem na półkę. Wstał łapiąc się za obolały bark. Podszedł do szafy. Otworzył ją i zaczął się rozglądać. Westchnął, ponieważ oprócz ubrań, które nabył również dzięki dobroci swojego ojca chrzestnego, (który jak zwykle znalazł wymówkę, aby zaciągnąć go do sklepu). Nic nie miał odpowiedniego na taką imprezę. Jednak po chwili przypomniał sobie o skórzanych spodniach, które dostał od Syriusza na gwiazdkę w ramach zwiastującego prezentu urodzinowego. Chłopak pamiętał jak zarzekał się, że nigdy ich nie włoży, a teraz sam, bez niczyjego namawiania wkładał je na tyłek. Następnie wziął jakąś zwykłą czarną koszulkę bez nadruku i swoją ulubioną ramoneske z ćwiekami, którą dostał na gwiazdkę od Weasley'ów.
Wyciągnął z szuflady czarną karetkę do oczu. Nie pamiętał skąd dokładnie ją miał, ale chyba zabrał Hermionie, która usiłowała namówić go do zrobienia kresek pod oczami, aby wyglądał bardziej drapieżnie. Natomiast teraz sam z siebie siedział przy lusterku odrysowując kółko oczodołów, a następnie zamalował je i zrobił dwie kreski na górze i na dole 2 .
- Dobra, może być – Powiedział do siebie – Szkoda, że nie mam długich włosów – Przyjrzał się jeszcze w lusterku – Dobrze, że mnie nie widzisz. Pewnie padł byś ze śmiechu widząc moje nie udolne przebranie – Zwrócił się do plakatu, który miał przywieszony w środku szafy. Tak, aby wuj Vernon go nie zauważył.
Zanim wyszedł z pokoju sięgnął jeszcze po bransoletkę, którą zapiął na ręce. Była to jedyna pamiątka po matce (oczywiście nie licząc zdjęcia rodziców, które miał tuż przy łóżku). Następnie założył glany i zszedł na dół, gdzie zobaczył swojego kuzyna ubranego w typowy kostium wampira, a konkretniej hrabi Draculi. Możliwe, że byłoby wszystko w porządku gdyby kostium nie wydawał się na nim zbyt opięty, a wypudrowana twarz i przylizane do tyłu włosy nie podkreślały by zbyt pulchnej objętości twarzy kuzyna.
Harry ledwo powstrzymywał śmiech. Właściwie powstrzymywała go jedynie wiedza o tym, że jak by wyrwałoby mu się choć parskniecie. Cały wysiłek, który włożył w wykonanie obowiązków poszłoby na marne. Wziął, wiec głęboki wdech i zszedł z schodów
- To ja idę – Powiedział nie czekając na odpowiedź. Jednak to nic nie dało, bo nim zrobił krok na zewnątrz odezwał się surowy ton wuja
- A ty gdzie? – Chłopak odwrócił się w jego stronę i teraz dopiero zauważył, że wuj ma na sobie smoking, a ciotka Petunia włożyła swoją najlepszą sukienkę.
- No.. Na imprezę?– Powiedział nie pewnie
- Nigdzie nie idziesz. Ktoś musi pilnować domu podczas naszej nie obecności
- Przecież mówiłeś, że jak zrobię wszystko z listy, to będę mógł iść – Powiedział podniesionym tonem głosu
- Nie tym tonem gówniarzu ! Masz zostać w domu i koniec. Jak tylko dowiem się, że tam byłeś to nie wyjdziesz z domu oraz nie dostaniesz jedzenia przez miesiąc – Powiedziawszy to wyszedł
- Poza tym coś ty na siebie ubrał. Co sąsiedzi pomyślą, kiedy zobaczą takie dziwadło wychodzące z naszego domu – Powiedziawszy to wyszła i zamknęła drzwi na klucz. Chłopak jeszcze przez chwilę patrzył przez okno na uśmiechającego się do niego złośliwie kuzyna. Tym razem Harry w ramach czystej złośliwości, nie bojąc się prawdopodobnych późniejszych konsekwencji za to, co zamierzał zrobić. Pokazał mu środkowy palec, a następnie udał się do pokoju, gdzie rzucił się na łóżko i mając wszystko w głębokim poważaniu, zasnął.
Jakąś godzinę później rozbudził go telefon. Spojrzał na ekran, by zobaczyć kto dzwoni. Westchnął i wcisnął zieloną słuchawkę.
- Noooo – Przeciągnął leniwie samogłoski
- Gdzie ty do cholery jesteś. Twój przygłupi kuzyn od godziny wygląda jak kretyn, a ciebie nie ma
- Jestem uziemiony.. –Mruknął sennie
- Cholera Harry. Myślałam, że masz dość oleju w głowie, by przynajmniej dzisiaj sobie odpuścić sobie bycie złośliwym
- Starałem się Hermiono. Naprawdę. W ostatniej chwili powiedzieli mi, że mam zostać w domu – W słuchawce zapadła cisza – Jesteś tam? – Spojrzał na ekran wyświetlacza, a następnie usłyszał charakterystyczne '''pip,pip'' oznajmujące koniec połączenia – Miłej zabawy życzę – Powiedział po czym westchnął, a po kilku minutach usłyszał burczenie w brzuchu – Eh.. może uda mi się znaleźć coś do zjedzenia – Nie przebrawszy się nawet poszedł do kuchni zobaczyć, czy coś zostało z obiadu. Nadzieja okazała się nie potrzebna, ponieważ Dudley – chłopak, który posiadał prawdopodobnie dwa żołądki nie zostawił niczego. Harry'ego ani trochę to nie zdziwiło
– Ile to już będzie dni – Zaczął liczyć, kiedy ostatni raz zjadł coś porządnego oraz ciepłego nie licząc chińskiego jedzenia, które zamówił Black. Chłopak pamięta jak było mu po nim nie dobrze.
Półgodziny później postanowił odpuścić sobie dalszych poszukiwań czegoś sensowego do zjedzenia i już był jedną nogą na schodach, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Chłopak już chciał zignorować dzwonek, ale osoba stojąca po drugiej stronie nie zamierzała odpuścić. Przymknął oczy i zaczął być się z myślami, czy otworzyć drzwi, czy nie. Kiedy nagle usłyszał znajomą muzykę. Dźwięk dochodził z jego spodni. Wyciągną, więc źródło dźwięku, spojrzał na ekran i odebrał telefon w między czasie wywracając oczyma
- Chcesz mnie dobić ? – Spytał
- Otwieraj te cholerne drzwi – Dziewczyna była wściekła
- Co ? – Zdziwiony chłopak podszedł do drzwi
- Mówię żebyś.. – Chłopak otworzył drzwi, a w nich zobaczył Hermionę, która najwyraźniej nie zauważyła, że są otwarte - … otworzył te cholerne drzwi. Oo. - Zakończyła połączenie. Spojrzała się na chłopaka od góry do dołu - No cześć Cooper. Drzwi już nie potrafisz otwierać?
- Co tu robisz? – Spytał się ignorując komentarz swojej przyjaciółki
- Co ja tu robię – Zamyśliła się – A wiem. Dziś będę twoją dobrą wróżką – Dygnęła
- Moją.. Dobrą Wróżką? – Brunet spojrzał się na dziewczynę, która faktycznie była przebrana za wróżkę, choć może nie taką za taką znowu dobrą
- Tak - Dziewczyna weszła do środka – Zanim jednak będziemy zmieniać ciebie nie od poznania zmyjemy to arcydzieło na twarzy - Puściła mu oczko po czym kazała usiąść mu na krześle wyjmując tym samym mleczko do demakijażu
- Mogę się spytać po ci to – wskazał na kosmetyk – w torebce?
- Pojechałam po to specjalnie do domu. Domyślałam się, że nic innego nie przyjdzie ci do głowy – Dziewczyna nalała trochę mleczka na wacik i zaczęła zmazywać kredkę. Chwilę i dwadzieścia wacików później nie było już żadnego śladu po zamalowanych oczach. Dziewczyna odłożyła ostatni wacik i spojrzała na zegarek lekko zdenerwowana – No gdzie oni są – Wzięła do ręki telefon i już miała wybrać numer, kiedy rozległ się dzwonek u drzwi. Bez większego zastanowienia opuściła chłopaka i pobiegła otworzyć – No nareszcie – Krzyknęła tak, że Harry słyszał ją aż w salonie. Następnie wróciła do niego, a za nią szła osoba, która można by powiedzieć wyglądała tak jak on. Jednak po większym przyjrzeniu się wiedział już kim jest owa osoba.
- George… czy mi się zdaje, czy ty przebrałeś się za mnie ? – Spytał nie pewnie chłopak
- Dobrze się ci zdaje – Potter był lekko zmieszany. Nawet nie wiedział czy powinien zapytać, o to, czy Fred również postanowił się tak przebrać– od razu odpowiem ci na twoje następne pytanie. Tak Fred też – uśmiechnął się.
Następnie weszły dwie dziewczyny. Ginny oraz Fleur Delacour, choć od półtorej roku Weasley trzymająca jakieś ubranie.
- Hej Fleur – Przywitał się z jedną, a później drugą – Czy… to jest to co myślę? – Spojrzał na dziewczynę z lekką obawą
- Hej Ary..3 – Zaczęła, lecz nie dane było skończyć gdyż dziewczyna przebrana za wróżkę jej przerwała
- Mniej gadania, więcej ubrania – Powiedziała ciągnąc Harry'ego na górę. Tuż za nim poszła Fleur niosąc kostium dla bruneta.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz – Zwrócił się oburzony chłopak do wyraźnie wkurzonej zachowaniem swojego przyjaciela Hermiony
- To jedyny sposób, by ten matoł ciebie nie poznał. Już zakładaj mi to natychmiast – Chłopak dalej dąsając się zaczął wkładać strój
- Czuję się jak idiota – Skomentował to. Natomiast dziewczyna to zignorowała i zaczęła wybierać dla niego perukę
- Myślę, że ta będzie w porządku. Jak uważasz Fleur? – Zwróciła się pokazując jej długą blond perukę do dziewczyny, która zapinała suwak ubrania
- Mogę ja coś powiedzieć? – Odezwał się zielonooki
- Nie – Odpowiedziały jednocześnie – Myślę, ze ta ruga będzie lepsza – Odpowiedziała francuska, a Hermiona odłożyła ją i wzięła drugą.
- Szkoda. Zawsze chciałam zobaczyć jak by wyglądał jako blondyn, ale masz rację – Fleur skończyła kilka poprawek w stroju i wzięła od dziewczyny perukę, po czym założyła ją Harry’emu na głowę.
- Któraś z was powie mi jak mam w tym wsiąść na motocykl? - Spytał z wyraźną ciekawością w głosie
- Owszem. Nie wsiądziesz. Jedziesz ze mną samochodem – Powiedziała dziewczyna przebrana za wróżkę – Teraz siadaj. Zrobimy ci makijaż – Chłopak był przeciwny, ale wiedział iż nie ma sensu walczyć, ponieważ dziewczyny miały przewagę liczebną.
Po kilku minutach siedzenia bez ruchu. W końcu obwieściły, że już koniec. Harry był bardziej niż zadowolony na samą myśl, że w końcu dziewczyny przestaną nakładać na niego chyba z tonę pudru.
Spojrzał się w lustrze – To ma być delikatny makijaż ? – Spojrzał na nie z wyrzutem
- Pamiętasz, że twój kuzyn nie może cie rozpoznać – Chłopka westchnął – Już? Pogodziłeś się z tym faktem i możemy iść ? – Kiwnął głową na tak – No. Zuch chłopak – Uśmiechnęła się i wyszła zaraz za Fleur. Harry jeszcze chwilę pozostał w pokoju, a zaraz później wziął głęboki wdech i zszedł na dół.
- Wow.. – Wyrwało się młodszej Weasley oraz jej bratu
– Harry.. – Zaczął chłopak, który w tym momencie wyglądał jak on, tyle że w normalnej odsłonie – Jak byś nie był chłopakiem… To bym cię przeleciał...
- Akurat Harry'emu to nie przeszkadza, więc śmiało George – Skomentowała Ginny uśmiechając się złośliwie
- Ginny… - Brunet spojrzał na swoją przyjaciółkę z pod byka – Kocham cię, ale mam ochotę cie zamordować – Ta tylko wzruszyła ramionami zupełnie nie przejęta słowami przyjaciela.
- Twoje oczy są zbyt charakterystyczne… - Stwierdziła po chwili namysłu Hermiona
- Bardzo cię za to przepraszam.. – Burknął zielonooki – To nie moja wina..
- A gdyby mu założyć soczewki? – Spojrzała na George'a zamyślona
- Skąd teraz mam ci wziąć soczewki. Cieszę się, że w ogóle Fleur znalazła dla nas czas. Założymy mu maskę - Stwierdził rudowłosy podając tym samym Harry’emu swoja maskę, którą przez cały czas trzymał w ręce
- Właśnie! – Krzyknęła dziewczyna o kasztanowych włosach, a wszyscy się spojrzeli na nią – Fleur – Zwróciła się do dziewczyny – Bardzo Ci dziękujemy za ubranie dla Harry’ego oraz poświęcony czas. Naprawdę świetnie się spisałaś.
- Drobiag. Czego się nie robi dla pszyjaciul – Uśmiechnęła się
- Na pewno nie będzie Ci już potrzebna? – Spytała, choć dobrze wiedziała, że było za późno by cokolwiek uratować
- Na pewno – Powiedziała pewnym głosem uśmiechając się – To jak idziecie ? – Spytała
- Właściwie ja mam jeszcze takie pytanie – Wszyscy spojrzeli się na George'a pytająco – Założyłeś szpilki i rajtki ? – Zwrócił się do zielonookiego z wyraźnym zainteresowaniem. Chłopak już chciał odpowiedzieć, ale wyprzedziła go Hermiona, która podeszła do niego unosząc przód materiału do góry ukazując tym samym spodnie i trampki.
- Nie – Odpowiedziała krótko – Walczył jak lew, wiec dałyśmy mu spokój
- Zostawcie mi tą odrobinę godności – Zbulwersował się widząc minę jej i pozostałych
- No już spokojnie. Przecież dałyśmy ci spokój – Dziewczyna spojrzała na zegarek w telefonie – Dobra czas się zbierać. O której wracają Dursley'owie ?
- O północy, ale ktoś musi pilnować domu – Zwrócił się do Hermiony, lecz dziewczyna przestała słuchać go w momencie kiedy powiedział ''ale''.
- Wrócimy półgodziny wcześniej żeby zmyć tobie makijaż oraz żebyś się przebrał, a o dom się nie przejmuj. Zaraz przybędzie pomoc – Spojrzała jeszcze raz na telefon i jak na zawołanie ktoś zaczął pukać do drzwi po czym wszedł nie czekając na zaproszenie
- Komuś jest potrzebna pomoc? – Przez drzwi wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Syriusz – Wow Harry wyglądasz..
- Nic nie mów - Przerwał mu oburzony chłopak, który i tak czuł się jak idiota.
- Dobra dzieciaki. Zmykajcie i macie bawić się dobrze. To rozkaz – Podkreślił, ale zaraz dodał - a gdzie Ron? – Zaczął się rozglądać
- Został w domu, a niższe roczniki nie ma wstępu, więc wracam z Fleur – Odpowiedziała z lekkim nie zadowoleniem Ginny idąc już w stronę wyjścia
- No to na razie – Każdy rozszedł się w swoją stronę.
Ginny wraz z Fleur wróciły, a pozostali wsiedli do samochodu, który Hermiona pożyczyła od rodziców i pojechali prosto do rezydencji Malfoy'a, gdzie od trzech godzin trwała impreza.
****
- Gdzie on jest – Chłopak o wyjątkowym kolorze włosów zaczął się rozglądać szukając chłopaka o niesfornej czuprynie oraz tych pięknych zielonych oczach – Przecież mówiłem, że jego banda też może przyjść
- Może miał już coś zaplanowanego – Odezwała się z obojętnością w głosie dziewczyna o twarzy mopsa – Draco. Skoro nie przyszedł w ciągu tych dwóch i pół godzin, to marne szanse iż w ogóle się pojawi.. – Dziewczyna miała już dość swojego przyjaciela, który nie robił nic innego jak czekanie na swoje życiowe utrapienie. Chłopaka, który mu się podoba od kilku lat, ale za nic nie zamierzał się do tego przyznać – Idę po coś do picia. Wrócę za godzinę – Dała mu do zrozumienia, że nie ma ochoty stać i czekać aż Potter się pojawi.
- Dobra – Burknął po czym dalej się rozglądał. Przechadzając się po całym ogrodzie, ale nie oddalając się zbytnio od wejścia.
Po kilkunastu minutach bez owocnego szwendania się w końcu go zobaczył. I choć nie zamierzał się o tego przyznawać ulżyło mu. Wziął się w garść i już chciał podejść i zacząć jakoś normalną rozmowę. Zauważył, że coś było nie tak. Przystał by przyjrzeć się dokładnie.
Przypatrując się komuś, kto wyglądał jak Potter. Zauważył, że największy kretyn imprezy, oczywiście z klasy M idzie w jego kierunku. Grubas przebrany chyba za parodię Draculi zaczął się rzucać, tak wiec blondyn podszedł bliżej by dokładnie wszystko słyszeć
- Niech no tylko rodzice dowiedzą się, że tu przyszedłeś to.. – Niedane mu było dokończyć ponieważ ten drugi mu przerwał
- To co mi zrobią ? – Chłopak odezwał się i już srebrnooki wiedział, co mu nie pasowało. To nie był Potter tylko jeden z tych rudowłosych klonów przebrany za Pottera.
W tym momencie chłopak przebrany za wampira zdębiał zupełnie odbierając mu mowę. Tego się nie spodziewał, gdy nagle przyszedł kolejny chłopak wyglądający jak ten zielonooki drań. Malfoy domyślił się, że to jego brat bliźniak
- Słuchaj.. hrabia głupkula.. – Zaczął jeden z nich wyraźnie wkurzony na przestraszonego chłopaka
- ... niech no tylko naszemu Harruśiowi włos z głowy spanie… - Kontynuował drugi
- … to tak cię urządzimy, że do końca roku cała szkoła będzie śmiała się na twój widok…
- …Rozumie się? – Powiedzieli jednocześnie i zadowoleni z życia śmiejąc się niczym dwa diabły odeszli zostawiając przestraszonego chłopaka, który stał zupełnie oszołomiony .
Chłopak, który przysłuchiwał się całemu zdarzeniu nie wiedział o co chodziło, ale postanowił dodać coś od siebie. Podszedł, więc do oniemiałego chłopaka
- Na twoim miejscu bym się ich posłuchał – Już chciał poklepać chłopaka po ramieniu, ale wycofał manewr bojąc się, że zarazi się jego głupotą. Zaś chłopak mrucząc coś pod nosem odszedł
- Idiota – Mruknął do siebie blondyn
- Kto jest idiotą ? – Usłyszał głos swojego ciemnoskórego przyjaciela, który trzymał się za ręką z Pansy
- Otyły Dracula – Powiedział bez zastanowienia, gdyż chłopak zaczął zachowywać się jak by nie był obecny myślami
- Było go nie zapraszać. Masz za swoje – zignorował uwagę dziewczyny – Draco? – Pansy nie zyskała odpowiedzi, ale zauważyła iż uwagę chłopaka była skupiona na czymś, a dokładnie na kimś innym. Jego uwagę zabrała dziewczyna w pięknej długiej sukni z wzorem pawi oraz srebrnej masce, która miała za zadanie zakryć oczy. Dziewczyna wydawała się Malfoy'owi dziwnie znajoma, lecz mógłby przysiąść, że widzi ja pierwszy raz w życiu
- Gdzieś ją już widziałem – Wyrwało mu się
- Może w pornosach – zaśmiał się jeden z bliźniaków, który w tym czasie przechodził obok. Jednak białowłosy tego nie skomentował
- Przysięgam, ze to drugi Potter, którego widziałam – Odezwała się za to dziewczyna wskazując na chłopaka, który poszedł w kierunku baru.
- To Wesley'owie – Draco nie mógł przestać patrzeć się na piękną nie znajomą, która towarzyszyła przez cały czas pannie wiem to wszystko Granger.
- Dobrze wiedzieć, że nie zwariowałam. Czego nie mogę powiedzieć o tobie. Blaise powiedz mu coś. – Zabini nie wiedział co za bardzo powiedzieć, wiec milczał dalej. Pansy wywróciła oczyma – Co z Potterem ?
- Co? – Chłopak zachował się jak by został wyrwany z transu. Dziewczyna chciała ponowić pytanie, ale machnęła na to ręką w geście poddania się - Muszę z nią zatańczyć. Pansy dopilnuj aby muzyka się do tego nadawała. Blaise… - Nie dokończył ponieważ brązowooki mu przerwał
- Zgaduję, że mam dopilnować, aby nikt wam nie przeszkadzał… - Powiedział i już razem ze swoją dziewczyną miał wrazić sprzeciw, ale ich przyjaciel był już w połowie drogi do nieznajomej.
Po drodze chłopak poprawiał swoje przebranie upiora z opery, aby wypaść jak najlepiej przed tajemniczą dziewczyną. Jak nigdy zaczął się denerwować. Co chwilę brał głębokie wdechy oraz wydechy. Kiedy był już na tyle blisko starał się wyluzować i wygadać na pewnego siebie.
- Witam Panie - Powiedział uśmiechając się i delikatnie spoglądając na nieznajomą
- Czego chcesz Malfoy ? – Odezwała się dziewczyna w przebraniu wróżki. Chłopak musiał powstrzymać złośliwości, gdyż chciał wypaść jak najlepiej przy jej towarzyszce, która co raz bardziej wydawała mu się znajoma.
- Chciałem zapytać, czy dobrze się bawicie i prosić Panią do tańca – Lekko się ukłonił spoglądając na towarzyszkę lwicy. Dając tym samym, że to było do niej skierowane pytanie. Ta tylko otworzyła usta, ale wyprzedziła ją Granger
- Wybacz. Muszę odmówić. Nie przepadam za tańcem – Uśmiechnęła się zadziornie
- Nie ciebie pytam Granger – Wycedził przez zaciśnięte zęby – Zaszczycisz mnie tańcem ? – Zwrócił się do dziewczyny obok, która spojrzała na swoją koleżankę
- Nie ma odpowiedniej muzyki do tańca, więc jak masz zamiar tańczyć – Jak na zawołanie pojawiła się wolna muzyka. Chłopak stwierdził, że będzie musiał podziękować Parkinson za jej wyczucie w czasie, a na razie musiał uporać się z upartą dziewczyną, która nie dawała dojść do słowa drugiej.
- To jak będzie –Wyciągnął rękę cierpliwie czekając aż w końcu przyjmie jego zaproszenie
- Daj nam chwilę – Powiedziała wróżka, a następnie wzięła dziewczynę na stronę i wyraźnie było widać, że obydwie mają zróżnicowane zdania. Jednak ostatecznie piękna nieznajoma z uśmiechem podała mu swoją dłoń i zaczęli tańczyć.
Pomijając fakt, że dziewczynę ciężko się prowadziło chłopak był zachwycony. Tańczyli jeszcze dwie piosenki, potem zaś zabrał ją na przechadzkę po innej części ogrodu, gdzie pozostała część imprezy miała zakaz wstępu ze względu na bezpieczeństwo cennych dekoracji matki.
Usiedli na marmurowej ławce i zaczął i nie wiadomo kiedy zaczął opowiadać jej o swoim dzieciństwie oraz historię nabytego zabytku. Dziewczyna nie mówiła za wiele, a jak już to mówiła bardzo cicho lub pół zdaniami. Jednak to mu nie przeszkadzało. Radował się każdą minutą spędzoną z nią. Wiedział, że mimo zna ja niedługo i nic o niej nie wie. Pierwszy raz w życiu przeszło mu przez myśl, że znalazł tą jedyną. Poczuł, że musi ją pocałować, więc jedną ręką ujął jej jedną dłoń. Zaś drugą zgarnął włosy odsłaniając ucho w którym był delikatny kolczyk w kształcie kwiatka. Następnie chwycił za jej podbródek, spojrzał głęboko w te piękne zielone oczy i pocałował. Przez chwilę dziewczyna zarumieniła się, a na jej twarzy malował się szok. Chłopak chciał przeprosić za swoje zachowanie, ale nieznajoma przybliżyła się i oddała pocałunek.
Jej wargi były cudownie miękkie. Oczy świeciły się niczym kryształy, tym samym podkreślając wyjątkowość koloru stawiając się co raz bardziej znajome.
Pocałunek został przerwany przez cichy dźwięk dochodzący z jej torebki. Sięgnęła do niej i wyciągnęła jego źródło, spojrzała na ekran po czym powiedziała trochę zachrypniętym głosem
- Muszę już iść – Wstała, lecz chłopak nalegał żeby została. Dziewczyna upierała się i szła najpierw wolnym krokiem, a chwilę później biegiem. Chłopak dopiero po minucie odzyskał jasność myślenia i pobiegł za nią krzycząc, że nie wie jak się nazywa oraz nie wie, gdzie ma ją znaleźć.
Wybiegła z tej części ogrodu, a za nią biegł chłopak, lecz nim tylko pojawił się w części gdzie trwała dalej impreza. Napadła go gromada dziewczyn chcących z nim zatańczyć.
Rozglądał się na wszystkie strony i zobaczył, że jego wybranka razem z Granger zbliżają się do wyjścia
- Blaise ! – Krzyczał próbując się przepchać przez chmarę natrętnych dziewuch – Zabini do cholery! – Ciemnoskóry pojawił się znikąd – Nie pozwól jej odejść! – Jego przyjaciel słysząc powagę w głosie i błagalny wzrok blondyna bez żadnego sprzeciwu ruszył w pogoń za dziewczyną.
Minęła godzina odkąd obwieszczono koniec imprezy, to była również godzina odkąd Zabini wrócił z złymi wieściami.
- Nie udało mi się jej złapać. Goniłem je aż do skrzyżowania, ale…– Powiedział z szczerym żalem w głosie
- Straciłem ją.. – Podsumował ze smutkiem w oczach blondyn
- Nie chce nic mówić, ale i tak jej nie znałeś – Próbowała pocieszyć smutnego chłopaka – Znajdziesz sobie kogoś innego
- Nie chce nikogo innego. Ona jest wyjątkowa..
– To samo mówiłeś o Potterze i kilku innych osobach – Dziewczyna naprawdę współczuła przyjacielowi, ale znała go również dobrze do tego stopnia iż wie, że za jakiś czas znajdzie się znowu jakaś dziewczyna, lub chłopak i powie to samo co teraz.
Teraz jednak było inaczej. Malfoy naprawdę wydawał się jak by ta dziewczyna wkradła się tam, gdzie większość może tylko pomarzyć. Sama bowiem kiedyś marzyła by znaleźć miejsce w sercu tego aroganckiego chłopaka. Teraz patrzyła jak on cierpiał przez dziewczynę, którą znał zaledwie trzy godziny, a sama cieszyła się szczęściem, które znalazła u boku Blaisie'go. Spojrzała na swojego chłopaka.
- Naprawdę jest tak wyjątkowa? – Spojrzała się na chłopaka, który siedział z schowaną głową w kolanach. Spojrzał na nią przez chwilę i kiwnął potwierdzająco głową. Westchnęła – Pokaż mu – Skierowała te słowa do swojego chłopaka, a ten od razu sięgnął do kieszeni
- Jak wróciłem zauważyłem, że leżała na podjeździe - Podał mu zerwaną bransoletkę dziewczyny – Musiała się zerwać, kiedy szarpałem się z jednym z bliźniaków. Dziwne, że nikt jej nie zauważył, ale to lepiej dla ciebie – Brunet uśmiechnął się lekko, a blondyn poczuł przebłysk nadziei na ponowne spotkanie się z jego wybranką.
- W poniedziałek popytaj w szkole. Może, ktoś coś o niej wie, a na razie będziemy się zmywać – Pożegnali się i poszli do swoich domów.
Ciąg Dalszy Nastąpi…
Jak wam się podobało?
(Swoją opinię możecie wystawić w postaci komentarza)
____________________________________________________________________________________________________________________________
1 Drobne tłumaczenie
oznaczeń klas, choć może niektórzy się połapali :)
C- Charłak, G – Gryffindor, H - Hufflepuff, M - Mugol, R - Ravenclaw, S - Slytherin
C- Charłak, G – Gryffindor, H - Hufflepuff, M - Mugol, R - Ravenclaw, S - Slytherin
2 Chodzi mi o takie kreski jak w makijażu u mima. Najlepiej powiem, że chodziło mi o makijaż sceniczny Alice Coopera :D
3 Błędy w wypowiedzi
Fleur są zrobione specjalnie, ponieważ ona nie wymawiała ich poprawnie