Harry Potter jeszcze nie był tak zdenerwowany jak tego dnia. Powodem oczywiście był Draco Malfoy, bo jakże inaczej.
Chodził po swoim gabinecie w te i z powrotem, czasami spoglądając na wystawioną wcześniej szklankę i butelkę Ognistej Whiskey. Jednak wiedział, że napicie się jej teraz może i ukoiło by mu nerwy i uspokoiłoby go na tyle by mógł stawić czoła jego wyzwaniu, ale było by kategorycznym błędem.
- Jakim sposobem ja się to wpakowałem - narzekał w myślach - na pewno istniał by inny sposób, aby zadowolić obydwie strony - westchnął zrezygnowany - no, ale w końcu sam, to zaproponowałem. A Malfoy się zgodził. W sumie powinienem się cieszyć - spojrzał na zegarek - jeszcze mam czas - wziął wdech, a następnie wydech - To tylko czysta formalność. Pójdę tam podpiszę, co mam podpisać i po kłopocie. Malfoy szczęśliwy, ja szczęśliwy, wszyscy szczęśliwi. Czego chcieć więcej?
Cholera to jest nawet gorsze od zaproszenia kogoś na bal bożonarodzeniowy w czwartej klasie.
Na prawdę wolę ponownie stoczyć walkę ze smokiem... choć w sumie... może powinienem myśleć o Malfoy'u jak o smoku? A załatwienie tej sprawy jako walkę? - mężczyzna wziął szklankę i już miał nalać sobie choć kropelkę, kiedy drzwi od gabinetu otworzyły. Potter zamarł bez ruchu trzymając dalej butelkę
- Wiedziałem, że tu się schowałeś - do pomieszczenia wszedł George Weasley, a Potter odetchnął z wyraźną ulgą - Wiesz, chętnie bym nawet dołączył, ale w tej sytuacji, to zostawił bym to w spokoju. Dobrze wiesz, że On się wkurzy, a jak się wkurzy, to się wszystko przeciągnie. A litanii Malfoy'a, to ja nie zniosę. Mimo, że to nie ja będę jej wysłuchiwać - wyszczerzył się w łobuzerskim uśmiechu
- Wiem... - powiedział zrezygnowany Potter. Po czym odłożył Whisky na biurko - No, ale wiesz....
- Co, stresik? - spytał, zaś brunet tylko lekko pokiwał głową, jakby sam się tego wstydził - Właśnie dlatego tu jestem.. - powiedział George i podszedł do swojego przyjaciela - żeby cię zmotywować i trochę odstresować. Przygotowałem płomienną przemowę, która da ci porządnego kopa - wyszczerzył się
- Mam się bać?
- Spokojnie wszystko jest tak dopracowane, że nie ma zmiłuj się. Przygotowywałem ją jakiś tydzień wcześniej - brunet spojrzał na niego powątpiewająco - No dobra będę improwizował, ale nie martw się, będzie tak dobra jakbym przygotowywał ją przez tydzień - Potter spojrzał na niego i stwierdził, że chyba już nie potrzebuje motywacji
- Wiesz... chyba już..
- Jesteś Harry-przeklęty-Potter... - zaczął rudzielec, zaś brunet stwierdził, że ktoś jednak pomagał przy tej przemowie... i to nawet całkiem nie dawno
- Na pierwszym roku zostałeś najmłodszym szukającym oraz pokonałeś Quirrell'a
- Chyba wiem do czego, to zmierza..
- Nie przerywaj mi - upomniał go starszy mężczyzna - Na drugim zaś przeżyłeś odrastanie kości i pokonałeś Bazyliszka. Natomiast na trzecim przegoniłeś masę Dementorów, nie mówiąc o tym, że uratowałeś Syriusza przed losem gorszym od śmierci. A na czwartym stoczyłeś walkę ze smokiem i pomijając detale wygrałeś Turniej Trójmagiczny startując z o trzy lata starszymi od siebie zawodnikami. W piątej klasie przetrwałeś tą różową ropuchę, byłeś nawet w stanie nauczyć czegoś Nevill'a. A to Harry, oprócz ciebie i Prof. Sprout, nikomu się nie udało. Dalej... włamałeś się do Departamentu Tajemnic, nie mówiąc już o potyczce z Śmierciożercami, pomijając szczegóły. Na szóstym nie wiem co było... ale też coś pewnie super-ekstra. Później stoczyłeś ostateczną walkę z Voldemortem i nie ważne, co wynikło po latach, ale dalej się liczy.
Po tym wszystkim zostałeś najlepszym Aurorem, a od niedawna jesteś ich szefem. A teraz - George zmienił ton na bardziej poważny i starając się w przy tym nie roześmiać kontynuował - wyjdziesz z tego gabinetu, pójdziesz prosto pod gabinet, gdzie czeka na ciebie facet, którego zaraz poślubisz.
Bo to mój drogi przyjacielu w porównaniu z wcześniejszymi zmaganiami, jak to mówią Mugole. Kaszka z mleczkiem. Zwłaszcza, że na koniec żyjecie długo i szczęśliwie.
No dopóki Malfoy znowu sobie czegoś nie ubzdura, ale i tak się nie rozstaniecie, bo fretka długo bez ciebie nie wytrzyma, a ty bez fretki. Po prostu jesteście sobie pisani i tyle. Przykro mi, że to nie jest ktoś lepszy w obyciu, ale skoro tyle z nim wytrzymałeś, to widocznie tobie, to nie przeszkadza.
- Malfoy cię przysłał? - spojrzał na niego rozbawiony
- Nie, ale fakt. Trochę zaczął się niecierpliwić, a Zabini wyczuł moment i zaczął mu dogryzać, że zwiałeś mu sprzed ołtarza, więc jak to Malfoy...
- Powiedział coś w stylu ''gdzie ten gryfoński głupek się podziewa?'', zgadłem?
- A skąd... - zrobił pauzę - użył raczej określenia bliznowata cholera - wyszczerz - A ja i tak miałem zamiar przyjść, bo coś czułem, że może ci się przydać wsparcie.
No i oto jestem jestem. Hermiona też chciała przyjść, ale wyperswadowałem jej to z głowy. Bo jak pewnie wiesz, moja żona, niestety co najwyżej potrafi wygrażać niż motywować
- Tiaa... No dobra chodźmy zanim Malfoy przyjdzie do mnie zgłosić moje zaginiecie - obydwaj zaśmiali się
- albo prędzej cię udusić - Weasley uśmiechnął się złośliwie i poklepał Pottera przyjacielsku po plecach - wiesz muszę ci się do czegoś przyznać - Potter spojrzał na Weasley'a - nie przeczę, że parę zdań zapożyczyłem od Malfoy'a - uśmiechnął się łobuzersko
- Tak, wiem. Zorientowałem się już przy ''Harrym przeklętym Potterze'' oraz tej końcówce
Następnie obydwaj wyszli z gabinetu śmiejąc się
_______________________________________________________________________________________________________
Komentarze i konstruktywna krytyka jak najbardziej mile widziane!
Witam!
Czas, aby przełamać ciszę na blogu i dać znać, że jeszcze mnie diabli nie wzięli
oraz wytłumaczyć parę rzeczy
Po pierwsze: Wiem, że nie jest to kontynuacja opowiadania o Zbiegłych Bohaterach, ale na chwilę obecną wszystko co miałam napisane zostało na drugim laptopie, który może i się nie popsuł (a przynajmniej mam taką nadzieję, ale o tym za chwilę) i póki co to co zostało tam napisane, przepadło. Z tego dobrego, że i tak wymagało to poprawy, ale było już coś zaczęte...
Po drugie: Tyczy się laptopa, z którym choinka wie, co jest. To mam tam wszelkie ''pomoce naukowe'' do bloga i jakieś spisane zalążki pomysłów. Pisać mogę od razu tu, więc problemu, poza pewnie kiepskim doborem czcionki, to nie ma.
Po trzecie: Tyczy się tego, czegoś.. co właśnie wstawiłam. Nie jest może, to arcydzieło i takie mało Drarry, ale już od dawna chodziło mi to po głowie, a że wypadało coś wstawić... No to jest..
Na koniec pragnę podziękować za wasze komentarze i przede wszystkim cierpliwość.
Jednakże nie chcę niczego obiecywać, bo nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
Aczkolwiek postaram się poprawić!