- Ej
przestań… nasi ojcowie są na dole...
- Szczerze? Mam to
gdzieś. Wiesz ile musiałem naprosić się swojego ojca, abyśmy w końcu tu
przyszli. Należy mi się chyba jakaś nagroda. Nie uważasz ? Swoją drogą nie
rozumiem dlaczego ciągle muszę tu przychodzić z nim. Mamy już po 16 lat, a
oni ciągle traktują nas jak dzieci. – Blondyn przycisnął bruneta do ściany
obsypując go namiętnymi pocałunkami-
- Zdaję sobie z tego
sprawę, ale jak nas nakryją będzie po nas. Scor.. proszę cie przestań, jak tak
dalej pójdzie... to… Ahh - Brunet ledwie tłumiąc jęki prosił
kochanka, aby przestał .
- Oj Al nie bądź taki
bojaźliwy, przecież w Hogwarcie też tak łatwo nie mamy, a powiedziałbym śmiało,
że nawet mamy gorzej zwłaszcza odkąd ten debil Filch przez swoją
zapchloną kocice mało nas nie przyłapał. Z resztą zaraz będziesz prosił mnie o
coś zupełnie innego - Scorpius rozchylił mu nogi kolanem, blondyn czując
wypukłość w spodniach kochanka uśmiechnął się chytrze – Wiem, że tego chcesz - włożył jedną rękę pod koszulkę Albusa pieszcząc wrażliwy już sutek, drugą zaś
trzymał na jego pośladkach. - Wiem, że
tego chcesz. Nie powstrzymuj się - Scorpius wiedział, że jak powie to TYM
głosem to jego kochanek całkowicie ulegnie.
I tym razem się nie
przeliczył….
****
Kilka Minut Później...
Chłopcy leżeli na
łóżku wtuleni w siebie, kołdra zakrywała im jedynie biodra.
- Al… ? -
Scorpius gładził policzek swojego lubego
- Hym… - odparł
Albus mrucząc przy tym jak kot, jednak po chwili otworzył oczy i spojrzał na
swojego ukochanego – Stało się coś ? – zapytał brunet
- Nic tylko… tak
rozmyślałem i doszedłem do wniosku, że mam dość
- Dość? Ale czego
konkretnie masz dość ? – Albus poczuł się jak by ktoś wylał mu na głowę kubeł
zimnej wody.
- No tego... Dość
ukrywania się. Dość pieprzenia się po kontach, tak aby nikt nas nie przyłapał.
Dość, tego że ktoś nas nakryje. Dość, że nie mogę pokazać z tobą,
po prostu to mnie zaczyna przerastać
- Och… czyli chcesz…
to skończyć ? – Albus starał się powstrzymać łzy. Jednak jego wysiłki
poszły na marne, gdyż po jego policzku jedna zdążyła już
zlecieć. Brunet nie mógł pozwolić, aby Scorpius ją zobaczył, nie chciał wyjść
na tego słabszego.
- Co?! Nie! Skąd Ci to
do głowy przyszło?! Zależy mi na tobie głupku. Poza tym tak łatwo
mnie się nie pozbędziesz – przytulił chłopaka do siebie jeszcze mocniej
- Przecież
powiedziałeś, że masz dość - Albus już sam nie wiedział co miał myśleć o
wcześniejszych słowach Scorpiusa. Jednak podobał mu się fakt, że
tak łatwo się go nie pozbędzie. Uśmiechnął się na tą myśl.
- Miałem na myśli, że
mam dość ukrywania się. Po prostu chcę, aby cały Hogwart z kretynem Longbottom’em na
czele wiedział, że Albus Severus Potter należy do Scorpiusa Hypierona Malfoya -
Uśmiechnął się będąc zadowolony ze swojej wypowiedzi. Jednak sądząc po minie jego
towarzysza. Młody Potter nie był nią tak zachwycony jak on sam.
Albus wziął głęboki wdech - Po pierwsze
Malfoy, co ma w tym wszystkim wspólnego Lucas ? Po drugie mam nadzieje, że zdajesz sobie sprawę z tego iż ja rzeczą
nie jestem i wymyślił bym po trzecie, ale
szkoda czasami na Ciebie słów, bo i tak do tej tlenionej łepetyny nic nie
dociera.
- Nie lubię go. - mruknął blondyn - Czasami jak myśli, że nie widzę za wiele sobie pozwala. I tak zdaję sobie z tego sprawę - wywrócił oczyma - ale jesteś mój Potter. Koniec i kropka - Już chciał pocałować Albusa, gdy nagle dotarła do niego dalsza część wypowiedzi Pottera - Potter, czy ty chcesz mnie
obrazić ? - Spojrzał na chłopaka spod byka, lecz brunet zbytnio się tym nie przejął.
- To był twój
pomysł z tym ukrywaniem się. Wiesz, że nasz świat jest otwarty na takie
związki, nie mówiąc o tym, że po wojnie świat mugoli również.
- No tak, ale wiesz.
Powszechnie powiedziane jest, że Potter i Malfoy to wrogowie. I tak mało nie
pospadali z krzesła widząc nas w iście przyjaznej komitywie. Pomyśl
tylko, dyrektorka chyba padła by na zawał, gdyby wiedziała, że stwierdziliśmy
iż przyjaźń to dla nas za mało.
- Coś tym jest, ale
zobacz po śmierci mamy przychodzicie tu częściej, wcześniej przychodziliście
tylko jak wyjeżdżała na mecze – Brunet spojrzał na zegarek i niechętnie stwierdził
- Trzeba się zbierać
- Fakt - Blondyn nie
chętnie wygrzebał się z łóżka i zaczął szukać swoich ubrań - A właśnie od
jej śmierci minęło już półtora roku, prawda? Mniej więcej tyle ile jesteśmy razem..
Trzymasz się jakoś ?
- Yhym. Już ci
mówiłem jakoś specjalnie się tym nie przejmuję. Z wielu powodów - Brunet
zakładał właśnie swoje czarne bokserki, kiedy poczuł na sobie wzrok kochanka -
Scor jak będziesz się tak gapić to jak znam życie znowu skończymy w łóżku
- Nie moja wina, że
jest na co popatrzeć. Chcesz winnego? Wiń siebie
- Cały Malfoy… nic
tylko seks Ci w głowie
- Jak mówiłem, chcesz
winnego. Wiń siebie - zrobił pauzę spoglądając na Albusa, wziął lekki wdech - Swoją drogą - Zaczął powoli... - jakie powody masz na myśli.. ? Nie mówiłeś nic
wcześniej...
- Cóż… - Brunet spojrzał na Scorpiusa i odkrzyknął - Powód numer jeden ‘’Czemu nie jesteś w Gryffindorze jak
twoja siostra i brat’’. Powód numer dwa ‘’Czemu zadajesz się z Malfoy’em‘’ i
wreszcie mój ulubiony powód ‘’Czemu nie jesteś taki jak James’’. Takie tam.
Podsumowując jakoś nie specjalnie byłem jej wymarzonym dzieckiem..
- Aaaaha… twoja mama
miała chyba jakieś uprzedzenie do mojej rodziny
- Możliwe, dlatego tamtą dwójkę wzięła z sobą do Weasley’ów, a ja zostałem z tatą.
- No to nieźle.. Jak to ogólnie twój ojciec zniósł ?
- Hmm... raczej normalnie. Coś mi się wydaje, że w sumie to jej nie
kochał. Coś słyszałem, że ma jakiś romans, czy coś. Tylko ciekawe w takim razie dlaczego ani razu jej nie przyprowadził. Poza tym jak tylko James uzyskał pełnoletność od razu wprowadził się tu z powrotem, więc...
- Eh... kobiety - Prychnął blondyn - Moja
matka też oskarżała ojca o romans, ale jedyne z kim się spotykał to... z
twoim ojcem. Czy tu w ogóle jest sens?
- Nie ma. Gotowy? – Scorpius pokręcił twierdząco głową. Albus chwycił za klamkę, ale Scorpis objął go w pasie. Brunet odwrócił się w stronę swojego kochanka
- Scor?
- Pamiętaj, że masz osoby, które Cię kochają: Mnie i twojego ojca. Tyle, że ja bardziej - przytulił go mocniej.
- Tak, tak, tak pamiętam. - niechętnie odsunął się od blondyna - Trzeba iść - Malfoy jęknął, ale również odsunął. W tym czasie Albus znów chwycił za klamkę, nacisnął i uchylił lekko drzwi. Jednak jego towarzysz szybko je zamknął.
- Co tym razem wymyśliłeś? - Potter zaczął być powoli zirytowany zachowaniem Scorpiusa, choć on również nie chciał się rozstawać. To wiedział, że zaraz mogą przyjść ich ojcowie.
- Tylko jeszcze jeden
buziak, tak na do widzenia - Blondyn pocałował swojego ukochanego, po czym odsunął się zadowolony.
- Scor…. Wiesz, że
trzeba im w końcu kiedyś powiedzieć... - Albus zrobił niepewną minę, a Scorpius westchnął
- Wiem, ale jak mój
ojciec się dowie, że sypiam z chłopakiem, ba synem byłego wroga oraz doda sobie
fakt, że z dziedzica nici to powiesi mnie, a później ciebie.
- Nie przesadzaj
Scor, nie jest przecież źle. Zapomniałeś? Po szkole i po tym całym syfie z
Voldemortem zaczęli się dogadywać.
- No tak, a
skoro nie słyszałem odgłosów walki więc pewnie jest… - zrobił krótką pauzę jakby właśnie coś do niego dotarło - O kurwa! - wrzasnął
- Co jest?
- Al… - Zaczął powoli przygryzając lekko dolną wargę, zaś Albus przyglądał mu się podejrzliwie. Wiedział, że to co zaraz usłyszy może mu się nie spodobać. - Zapomnieliśmy wyciszyć pokój... - Blondyn uśmiechnął się niewinnie
- Scorpius!
- Tak skarbie? -
Blondyn dalej posyłał brunetowi swój anielski uśmiech
- Twój ojciec jednak
Cię nie zabije... - powiedział spokojnie przykładając dłoń do twarzy*
- O to dobrze, ale
skąd to wiesz?
- Bo ja to zrobię
IDIOTO! - Albus był wściekły na Scorpiusa. Nie mógł uwierzyć, że chłopak
zapomniał o wyciszeniu pokoju
Nie bo po co, najlepiej wpaść tu jak burza i
pchać łapy - pomyślał.
- Albus, kotku może przemyśl to jeszcze. Pomyśl.. kto ci sprawi przyjemność jak nie ja? Albus, kochany,
słońce - blondwłosy chłopak zaczął cofać się do tyłu. Jednak to nic nie dawało,
gdyż brunet przybliżał się do niego ilekroć zrobił krok w tył
- A nie wiem choćby
nawet i Longbottom - Albus dalej był wkurzony
- Nie zgadzam się! Jesteś mój pamiętasz? -
- Idiota, Bałwan,
Kretyn - Albus rzucał w Scorpiusa czym popadnie. Na szczęście blondyna nie
były to ostre, niebezpieczne przedmioty. Albusowi przerwało pukanie do
drzwi, a chwilę później otworzyły się. W nich stanął Dracon Malfoy,
a tuż za nim Harry Potter.
- Ojcze ratujesz mi
życie!
- Czyżby? – Malfoy
senior spojrzał na chłopców. To na swojego syna, to na Albusa – Scorpiusie
będziemy już szli
- O..oczywiście ojcze -
Chłopcy wyszli z pokoju. Albus spojrzał na swojego ojca
- Tato… wiesz, że
masz założoną koszulkę tył na przód ? i dałbym głowę, że była ona koloru
niebieskiego. Ta jest zielona
- Yyyyy... - Potter
senior był zmieszany, szukał w głowie sensownej odpowiedzi, ale nic nie
przychodziło mu do głowy
- Eh.. Twój jakże
elokwentny ojciec chciał powiedzieć, że jak zwykle był nie uważny i pochlapał
się, a ja nie zamierzałem czekać aż łaskawy wybawca świata się pośpieszy, więc
go popędzałem. Co w efekcie dało źle założoną koszulkę - Dracon jak zawsze z
siebie zadowolony, nawet nie poczuł że dostaje wypieków na policzkach, co nie
uszło uwadze pozostałym.
- Rozumiem... - powiedział przyglądając się całej sytuacji Albus
- Ojcze… - zaczął Scorpius - Czy twoje
włosy nie były przypadkiem ułożone? – Potter senior parsknął śmiechem,
ciekawy jaki kit Draco spróbuje wcisnąć własnemu synowi
- Były, ale znasz
Potterów ciągle jest im gorąco - uśmiechnął się dwuznacznie. Natomiast młodzi wiedzieli już, że wyjawienie prawdy o ich związku nie skończy się tragedią
- To tak jak Malfy'om - Mruknął niezrozumiale pod nosem młody Potter.
- I na przyszłość
chłopcy - kontynuował Malfoy senior - wyciszajcie pokój…
Koniec.
_________________________________________________________________________________________________________
* Chodzi o nic innego jak o Facepalm xd