UWAGA!

UWAGA!

* Opowiadanie zawiera wątek Boys Love (związek męsko-męski).

Jeśli komuś to nie odpowiada proszę o opuszczenie bloga.

* Treść może zawierać wątek o charakterze erotycznym oraz wulgarnym

* Prosiłabym o nierozpowszechnianie treści opowiadań bez mojej zgody


Większość postaci i świat przedstawiony zostały stworzone są przez Panią J.K.Rowling, a historia zawarta w opowiadaniach jest wyłącznie moją wizją.

Ja nie otrzymuję żadnych korzyści materialnych.

wtorek, 19 maja 2015

Wspomnienia Młodego Malfoy'a: Part.1 [PORZUCONE]

UWAGA: To opowiadanie zostaje Porzucone
Mam zamiar je poprawić. A szkoda mi usuwać to. 


***
Zapraszam na Rozdział 1 Wspomnień Młodego Malfoy'a.
Życzę miłego czytania!
***
Muzyka w Tle: Sucker Punch - Sweet Dreams
Rozdział I
_____________________________________________________________________________________________________________________________
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego bohaterowie romantyczni mają przerąbane ? Ja owszem. Zawsze ciekawiło mnie, czemu  powieści romantyczne nie mogą mieć tzw. ''szczęśliwego zakończenia''. Ilekroć czytałem jedno z takich dzieł denerwowało mnie, że skończył martwy lub ona wybrała kogoś innego, lub też została obiecana komuś innemu. Nie rozumiałem tego, aż do dnia w którym  sam tego nie doświadczyłem. Nie zrozumcie mnie źle tu nie chodziło o pozycje. O nie, gdyż urodziłem się jako arystokrata. Problemem nie stanowił również wygląd. Mógłbym mieć dosłownie każdą nawet taką szlamę jak Granger. 
Mógłbym… gdybym do jasnej cholery nie był gejem! Ha.. ciekawe prawda, już rozumiecie na czym polega mój problem ? Nie? To wam powiem, jestem przystojnym mężczyzną z wysoką pozycją ( wszystko zawdzięczam genom ), który zakochał się w mężczyźnie i to nie w cale takim byle jakim. Tylko w samym Wybawcy całego czarodziejskiego świata, Chłopcu-Który-Przeżył, czy jak jeszcze tam na niego wołali. Eh żałośni ludzie ograniczali się tylko do tego. Ja w myślach mówiłem o nim pięknooki, och tak jego oczy były cudowne. Wtedy do mnie dotarło, że to na pewno nie będzie miało ''szczęśliwego zakończenia'' .
     Zacznę jednak od początku, dokładnie od momentu, w którym go po raz pierwszy zobaczyłem. Nie było to jakieś spotkanie przypadkowe czy też naznaczone tzw. przeznaczeniem.
W końcu miał się zacząć nasz pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, wiec to oczywiste, że byliśmy w jednym pociągu… Jednak w już wtedy pragnąłem, abyśmy byli przyjaciółmi.
(No niby Crabbe i Goyle się ze mną ''przyjaźnili''. Wiecie ludzie zrobią wszystko, aby nie popaść nie łaskę u mojego ojca, więc można by rzec, iż robili tylko za moich ochroniarzy). Wróćmy jednak do tematu. Nie wiem czemu, ale pragnąłem się z nim przyjaźnić. Ten chłopak miał w sobie coś takiego co mnie fascynowało, wiec pierwszy wyciągnąłem rękę w jego stronę. Jednak on odrzucił moją przyjaźń, możecie mi wierzyć lub nie, ale zabolało oraz przede wszystkim czułem się upokorzony. Wybrał szlamę oraz jednego z tych rudzielców. Wtedy zapragnąłem jednego... zemsty. Chciałem, aby każdy dzień w Hogwarcie stał się dla niego koszmarem. Jak chciałem tak robiłem. Za każdym razem, kiedy stawaliśmy sobie na drodze w ruch szły różdżki, zaklęcie jedno po drugim. Z początku może było dobrze gdyż mnie zauważał. Jednak z czasem nasze potyczki przestały mnie bawić, a przede wszystkim przestałem czuć satysfakcję nawet z wygranej. Myślałem, że to mi się znudziło, wiec postanowiłem być od niego lepszy. Niestety moje starania i chęci poszły na marne...  ze wszystkich zajęć najlepiej radziłem sobie z eliksirami, na pozostałych wychodziłem na kompletnego idiotę. Do tego miałem rywalkę, choć słowo ''rywalka'' jest tu zupełnie nie na miejscu, gdyż mi czarodziejowi czystej krwi nie godzi się nazywać szlamę rywalką. Nie ma takiej opcji, a jednak w rzeczywistości było inaczej. Była moja rywalką i to nie tylko w eliksirach, ale i również stała mi na drodze do przyjaźni z tym bliznowatym głupkiem.
Tak mniej więcej minęły dwa lata spędzone w Hogwarcie. Myślicie, że to było coś ? Poczekajcie na ciąg dalszy, później to dopiero będzie się działo. 
Trzeci rok w Hogwarcie nie był tragiczny, aczkolwiek nie był też dobry. Dla niego na pewno nie... między innymi, dlatego że został zaatakowany w pociągu przez dementora. Nie wiem dlaczego, ale chciałem wiedzieć, czy z nim wszystko w porządku… aby później móc się z niego nabijać (Merlinie gdzie ja wtedy miałem rozum… ).
   Oczywiście jak wcześniej wspomniałem nie mogłem sobie odpuścić i na moje szczęście, a może raczej nieszczęście siedzieliśmy blisko siebie. Idealna okazja. Okazja na zrobienie z siebie kompletnego irracjonalnego idiotę. Oh przepraszam, irracjonalny to będzie za chwilę, a dlaczego? No cóż jak by to wam powiedzieć, aż wstyd w ogóle o tym wspominać.
I żeby była całkowita jasność to ten Hipogryf mnie pierwszy zaatakował.. To, że później wyszedłem na idiotę to już inna spawa. Cała ta akcja… to nie tak, że chciałem zrobić z siebie ofiarę. O nie. Ja chciałem tylko, aby zwrócił na mnie uwagę, a nie na tych rudzielców. I nie mam tu na myśli Rona Weasley’a, czy Hermiony Grenger. Nie, to nie oni stanowili problem. Problemem były te dwa rude klony bo, cokolwiek by nie zrobili on, albo się uśmiechał, albo się śmiał. A jego oczy w tedy tak pięknie błyszczały. Przynajmniej do czasu gdy zauważył mnie, wtedy jego uśmiech znikał, a w miejscu kryształów pojawiał się lód ( Brrrr… do dzisiaj mi zimno na samo wspomnienie o tym).
  Tak wiec gdzieś pod koniec trzeciego roku nie dość tego, że w końcu zrozumiałem iż ja Draco Malfoy jestem gejem, to do tego wszystkiego zauroczonym w Harrym Potterze. To był dla mnie podwójny szok, nie mogłem w to uwierzyć w sumie chodzi mi bardziej o tą część z Potterem, ale niestety dowody ( które przedstawiła mi Pansy) były jasne, a ja nawet  nie miałem argumentów zaprzeczających.
Może sama wiadomość o byciu gejem nie jest tragiczna w końcu świat czarodziejów inaczej na to patrzy. I wszystko było by doskonałe, gdyby nie jeden mały szczegół… obiekt moich uczuć woli przecież płeć przeciwną… Brawa dla mnie… Czy coś zrobiłem w związku z tym ? Oczywiście, że tak no proszę was bycie zakochanym w jednym nie sprawia, że nie można pieprzyć kogoś innego. Nie byłem z tego zadowolony (przyznaję), ale tylko to mogło dać upust mojemu pożądaniu oraz co tylko wtedy mogłem wyobrazić sobie jego błagającego o więcej – żałosne co? Cóż poradzić przynajmniej wakacje jakoś minęły, a raczej tak się zapowiadało z początku... Gdzieś w połowie wakacji otrzymałem od ojca wiadomość dotyczącą zaproszenia na turniej świata w Quidditchu: Bułgaria kontra Irlandia. Ojciec dostał zaproszenie od samego ministra to jasne, że trzeba skorzystać z takiego zaproszenia. Wszystko było by dobrze gdyby nie pojawili się Weasley'owie (Merlinie jak ja tej rodziny nienawidzę), lecz nie uwierzycie kto z nimi był.
Harry Potter… jak zwykle otoczony rudymi kudłami. Myślałem, że szlak mnie jasny trafi, wiec wypaliłem o zaproszeniu od ministra. Sam nie wiem, czy to było dobre posunięcie oprócz lekkiego uderzenia w brzuch laską ojca (Melinie skąd on tę laskę wytrzasnął) dostałem znów to zimne spojrzenie Harry'ego. Chociaż z drugiej strony mogło być to spowodowane groźbą ojca.. Nic tylko pogarsza i tak kiepską moją sytuację ( Ah… zapominałem wspomnieć.Ojciec nic nie wiedział, matka również, ale kto ją tam wie... Ta kobieta czasem mnie bardziej przeraża niż ojciec)
 Tak, więc kiedy w końcu zająłem miejsce chciałem znaleźć tylko jedną rzecz... a właściwie osobę.  W końcu go zlokalizowałem.. siedział koło tych rudowłosych klonów… (czemu to zawsze muszą być oni, no czemu, się pytam...?! Nie mogła być ta ich siostrzyczka, albo Granger, chociaż nie… też by mi to przeszkadzało).
     Szczerze mówiąc wolę pominąć fakt, że zamiast skupić się na grze byłem całkowicie pochłonięty patrzeniem się na tego zielonookiego kretyna (poważnie, co ja w nim na Salazara widzę!? No dobrze ma piękne oczy, niesforną czuprynę która o dziwo dodaje mu tylko uroku, ale nic więcej!). Może Pansy się myliła, może odczuwam tylko pożądanie. Pożądanie, które nigdy nie zostanie zaspokojone… sam już nie wiem, gubiłem się we własnych uczuciach, a żeby tego było mało.. Czasem miałem dziwne wrażenie, że on również zerka w stronę loży, w której siedziałem.. Świetnie mój własny umysł się ze mnie nabija. To przecież nie możliwe, aby Harry Potter – chłopak który nienawidzi mnie całym swoim sercem patrzył na mnie w ten sposób i się jeszcze uśmiechał. Nie możliwe, jednak jak mam być szczery.. chciałem w to wierzyć.
   To był ostatni raz tego wieczora, kiedy go widziałem. Nie podobało mi się jedna rzecz.. mianowicie to co powiedział ojciec… czasem miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Następnego dnia przeczytałem w gazecie o ataku, który miał miejsce w obozie, w którym on był. Wtedy do mnie dotarło, to nie była groźba tylko obietnica. Ojciec musiał o tym wiedzieć, dlatego wróciliśmy wcześniej do domu.. ale dlaczego miało by mu zależeć na śmierci Pottera.. Jednak cokolwiek planował, nie udało mu się, on żyje i to się liczy.
Nadszedł czas powrotu do szkoły. Nawet nie wiem od kiedy powrót do szkoły stał się dla mnie katorgą, a nie chwila już wiem. Od kiedy Pansy postanowiła się podzielić ze mną swoimi przemyśleniami na temat moich uczuć… Szczerze mówiąc, gdyby nic nie powiedziała dalej żyłbym tej słodkiej nieświadomości.
Oczywiście nie zmieniłem swojego zachowania, nie ma nawet takiej opcji.. On przecież nie może o tym wszystkim wiedzieć, tego mi tylko by brakowało..
Ten rok zapowiadał się dość ciekawie, najpierw odwiedzili uczniowie wraz z dyrektorami innych szkół: Durmstrangu oraz Beauxbatons. Oczywiście wszyscy chłopacy powariowali na widok dziewczyn z Beauxbatons, a Weasley to myślałem, że zaraz z ławki wyleci. Choć Crabbe i Goyle lepsi nie byli. Poważnie, myślałem, że zaraz wejdą na stół i zaczną wyć ( Merlinie i za co mnie takimi przygłupami pokarałeś? ) moja reakcja była nijaka wręcz znudzona tak samo jak Pottera.  Co jak mam być szczery mnie zdziwiło.. i w tym momencie przyszła mi do głowy myśl… może jednak mam szanse..
   Z rozmyślań wyrwał mnie głos Dumbledora, który ogłosił, że w tym roku nie będzie meczów Quidditcha tylko turniej trujmagiczny. Jednak podkreślił, że udział mogą brać tylko uczniowie klas 7. Nie przeczę ulżyło mi. Żeby była jasność, nie chodziło tu o mnie. Chodziło raczej o pewnego zielonookiego gryfona, który miał całkiem ciekawy talent do wpadania w kłopoty. Poważnie czy ten idiota musi każdego roku lądować w skrzydle szpitalnym? Wiecie ile się przy tym nachodziłem, nie mówiąc już o tym, że musiałem działać w tajemnicy.. (Pewnie chcecie mnie zapytać po co to robiłem.. umówmy się, że jak się dowiecie to mi powiecie zgoda?) Naprawdę sam nie wiem dlaczego, ale za każdym razem, kiedy ten idiota lądował w skrzydle szpitalnym nie mogłem się powstrzymać.. Żałosne, ale prawdziwe. Tak, więc ulżyło mi. Jednak się później okazało za wcześnie.. podczas losowania reprezentanta zdarzyło się coś dziwnego… czara ognia wyrzuciła karteczkę z Jego imieniem. I się zaczęło… 
Po tym cały Hogwart był przeciwko niemu, zwłaszcza zazdrosny Weasley. Granger o dziwo trzymała z rudzielcem. Oczywiście ta sytuacja była mi na rękę… (Zwłaszcza, że ktoś robił plakietki ''Potter cuchnie''… No dobra to byłem ja ! zadowoleni?  Nie wiem dlaczego, po prostu zaliczmy to do kolejnej głupiej rzeczy, którą zrobiłem).
   Wracając do tego, że cała ta sytuacja była mi na rękę... oczywiście postanowiłem ją wykorzystać. Jednak ja to potrafię wszystko spieprzyć… może faktycznie źle to zabrzmiało, ale on znowu nie musiał aż tak gwałtownie reagować... ok wiele osób mówi mi, że jestem jak ojciec. Wręcz mi to pochlebia jednak... zabolało kiedy mówił to on…  wyobraźcie sobie, że osoba którą darzycie jakimś uczuciem mówi, że jesteście perfidni i cyniczni…  Przyznaje mnie też później poniosło, ale to naprawdę bolało. Ostatecznie i tak... skończyłem jako fretka ( do dziś mam koszmary jak o tym wspominam) i po raz kolejny zostałem upokorzony….
   To była pierwsza i ostatnia próba zwrócenia na siebie uwagi… Od tamtej pory stałem i dyskretnie mu kibicowałem. Choć jasny szlak mnie wziął, kiedy łańcuch smoka się urwał. Weasley'owie podekscytowani i to do cholery czym?! Czy oni nie był jego przyjaciółmi? Myślałem, że wezmę i poukręcam te rude łby… Lecz, gdy zobaczyłem, że Harry'emu nic nie jest przestałem zawracać sobie nimi głowę.
O samym turnieju zbyt dużo mówić. Po pierwszym zadaniu Harry i  Weasley się niby pogodzili, ale nie było tak jak kiedyś…  Nadeszło Boże Narodzenie, bal matko co za katorga widzieć jego tańczącego z jedną sióstr Patil. Całe szczęście, że Pansy mnie uspakajała, bo nie wiem co bym rozbił. Chciałem tylko, aby to się skończyło. I na moje szczęście skończyło.. Granger włączyła swój tryb nadopiekuńczości i kazała wrócić jemu i  Weasley'owi do dormitorium. Trochę ich przy tym skompromitowała, ale to nie ważne. Za to ja w tym momencie chciałem jej podziękować (Czego oczywiście nie zrobiłem). Skoro kryzys został zażegnany również chciałem się położyć ( jak mam być szczerzy nie przepadam za takimi imprezami).
Następnego wieczora nie wiedzieć, dlaczego miałem dziwną potrzebę opuszczenia dormitorium, wlokłem się po korytarzach wte i wewte te zupełnie bez celu, aż w końcu zauważyłem Pottera. Siedział na jednym z parapetów, ręce trzymał jajo zdobyte w pierwszym zadaniu. Miał zamknięte oczy wiec myślałem, że spał.. oczywiście pokusa była zbyt wielka nie mogłem się oprzeć… i musnąłem delikatnie jego wargi. Merlinie byłem tak szczęśliwy, aż do momentu kiedy otworzył oczy.. miałem ochotę zapaść się pod ziemie tak mnie sparaliżowało, że nie mogłem się ruszyć. On natomiast tylko dotknął swoich ust nic nie mówiąc wstał, odłożył jajo i już myślałem, że mi zaraz przyłoży ( co by mnie w cale nie zdziwiło) natomiast on ujął moją twarz i pocałował mnie…..

CDN...
Jak wam się podobało?
(Swoją opinię możecie wystawić w postaci komentarza)

6 komentarzy:

  1. czekam na kolejną część :3

    Yubin

    OdpowiedzUsuń
  2. Parę literówek, wtedy pisze się razem, może większa czcionka, żeby łatwiej się czytało i tekst najlepiej wyjustować.
    A tak poza tym, to boskie. Masz talent do pisania. Czyta się łatwo i lekko, wtrącenia genialne. Jeszcze chyba nigdy nie widziałam, żeby ktoś w ten sposób potraktował opowiadanie.
    Jestem ciekawa, czy to aby się tylko Draconowi nie śniło...
    Czekam na więcej! I mam nadzieję, że pojawi się szybciej niż ten ;p
    Podrawiam,
    Weronika

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się czekam na dalszą część i mam nadzieję że dodasz w końcu główne opowiadanie bo zamierzasz prawda ? Proszę dodawaj wszystko w szybszym czasie Pozdrawiam Majka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu znalazłam czas na przeczytanie :)
    Zapowiada się bardzo interesująco - z niecierpliwością będę czekać na kolejną część *-*
    Kim

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma słów, które mogłyby określić mój zachwyt~~ Masz naprawdę ogromny talent do pisania. Pomysł jest wspaniały^^ Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Bez zbędnego gadania idę czytać kolejne części (~ ̄▽ ̄)~

    Luly

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    o tak cudownie, i ta końcówka, Dracon jest nieszczęśliwie zakochany w Harrym...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń