Witam!
UWAGA!
* Opowiadanie zawiera wątek Boys Love (związek męsko-męski).
Jeśli komuś to nie odpowiada proszę o opuszczenie bloga.
* Treść może zawierać wątek o charakterze erotycznym oraz
* Prosiłabym o nierozpowszechnianie treści opowiadań bez mojej zgody
Większość postaci i świat przedstawiony zostały stworzone są przez Panią J.K.Rowling, a historia zawarta w opowiadaniach jest wyłącznie moją wizją.
Ja nie otrzymuję żadnych korzyści materialnych.
Witam!
Harry Potter jeszcze nie był tak zdenerwowany jak tego dnia. Powodem oczywiście był Draco Malfoy, bo jakże inaczej.
Chodził po swoim gabinecie w te i z powrotem, czasami spoglądając na wystawioną wcześniej szklankę i butelkę Ognistej Whiskey. Jednak wiedział, że napicie się jej teraz może i ukoiło by mu nerwy i uspokoiłoby go na tyle by mógł stawić czoła jego wyzwaniu, ale było by kategorycznym błędem.
- Jakim sposobem ja się to wpakowałem - narzekał w myślach - na pewno istniał by inny sposób, aby zadowolić obydwie strony - westchnął zrezygnowany - no, ale w końcu sam, to zaproponowałem. A Malfoy się zgodził. W sumie powinienem się cieszyć - spojrzał na zegarek - jeszcze mam czas - wziął wdech, a następnie wydech - To tylko czysta formalność. Pójdę tam podpiszę, co mam podpisać i po kłopocie. Malfoy szczęśliwy, ja szczęśliwy, wszyscy szczęśliwi. Czego chcieć więcej?
Cholera to jest nawet gorsze od zaproszenia kogoś na bal bożonarodzeniowy w czwartej klasie.
Na prawdę wolę ponownie stoczyć walkę ze smokiem... choć w sumie... może powinienem myśleć o Malfoy'u jak o smoku? A załatwienie tej sprawy jako walkę? - mężczyzna wziął szklankę i już miał nalać sobie choć kropelkę, kiedy drzwi od gabinetu otworzyły. Potter zamarł bez ruchu trzymając dalej butelkę
- Wiedziałem, że tu się schowałeś - do pomieszczenia wszedł George Weasley, a Potter odetchnął z wyraźną ulgą - Wiesz, chętnie bym nawet dołączył, ale w tej sytuacji, to zostawił bym to w spokoju. Dobrze wiesz, że On się wkurzy, a jak się wkurzy, to się wszystko przeciągnie. A litanii Malfoy'a, to ja nie zniosę. Mimo, że to nie ja będę jej wysłuchiwać - wyszczerzył się w łobuzerskim uśmiechu
- Wiem... - powiedział zrezygnowany Potter. Po czym odłożył Whisky na biurko - No, ale wiesz....
- Co, stresik? - spytał, zaś brunet tylko lekko pokiwał głową, jakby sam się tego wstydził - Właśnie dlatego tu jestem.. - powiedział George i podszedł do swojego przyjaciela - żeby cię zmotywować i trochę odstresować. Przygotowałem płomienną przemowę, która da ci porządnego kopa - wyszczerzył się
- Mam się bać?
- Spokojnie wszystko jest tak dopracowane, że nie ma zmiłuj się. Przygotowywałem ją jakiś tydzień wcześniej - brunet spojrzał na niego powątpiewająco - No dobra będę improwizował, ale nie martw się, będzie tak dobra jakbym przygotowywał ją przez tydzień - Potter spojrzał na niego i stwierdził, że chyba już nie potrzebuje motywacji
- Wiesz... chyba już..
- Jesteś Harry-przeklęty-Potter... - zaczął rudzielec, zaś brunet stwierdził, że ktoś jednak pomagał przy tej przemowie... i to nawet całkiem nie dawno
- Na pierwszym roku zostałeś najmłodszym szukającym oraz pokonałeś Quirrell'a
- Chyba wiem do czego, to zmierza..
- Nie przerywaj mi - upomniał go starszy mężczyzna - Na drugim zaś przeżyłeś odrastanie kości i pokonałeś Bazyliszka. Natomiast na trzecim przegoniłeś masę Dementorów, nie mówiąc o tym, że uratowałeś Syriusza przed losem gorszym od śmierci. A na czwartym stoczyłeś walkę ze smokiem i pomijając detale wygrałeś Turniej Trójmagiczny startując z o trzy lata starszymi od siebie zawodnikami. W piątej klasie przetrwałeś tą różową ropuchę, byłeś nawet w stanie nauczyć czegoś Nevill'a. A to Harry, oprócz ciebie i Prof. Sprout, nikomu się nie udało. Dalej... włamałeś się do Departamentu Tajemnic, nie mówiąc już o potyczce z Śmierciożercami, pomijając szczegóły. Na szóstym nie wiem co było... ale też coś pewnie super-ekstra. Później stoczyłeś ostateczną walkę z Voldemortem i nie ważne, co wynikło po latach, ale dalej się liczy.
Po tym wszystkim zostałeś najlepszym Aurorem, a od niedawna jesteś ich szefem. A teraz - George zmienił ton na bardziej poważny i starając się w przy tym nie roześmiać kontynuował - wyjdziesz z tego gabinetu, pójdziesz prosto pod gabinet, gdzie czeka na ciebie facet, którego zaraz poślubisz.
Bo to mój drogi przyjacielu w porównaniu z wcześniejszymi zmaganiami, jak to mówią Mugole. Kaszka z mleczkiem. Zwłaszcza, że na koniec żyjecie długo i szczęśliwie.
No dopóki Malfoy znowu sobie czegoś nie ubzdura, ale i tak się nie rozstaniecie, bo fretka długo bez ciebie nie wytrzyma, a ty bez fretki. Po prostu jesteście sobie pisani i tyle. Przykro mi, że to nie jest ktoś lepszy w obyciu, ale skoro tyle z nim wytrzymałeś, to widocznie tobie, to nie przeszkadza.
- Malfoy cię przysłał? - spojrzał na niego rozbawiony
- Nie, ale fakt. Trochę zaczął się niecierpliwić, a Zabini wyczuł moment i zaczął mu dogryzać, że zwiałeś mu sprzed ołtarza, więc jak to Malfoy...
- Powiedział coś w stylu ''gdzie ten gryfoński głupek się podziewa?'', zgadłem?
- A skąd... - zrobił pauzę - użył raczej określenia bliznowata cholera - wyszczerz - A ja i tak miałem zamiar przyjść, bo coś czułem, że może ci się przydać wsparcie.
No i oto jestem jestem. Hermiona też chciała przyjść, ale wyperswadowałem jej to z głowy. Bo jak pewnie wiesz, moja żona, niestety co najwyżej potrafi wygrażać niż motywować
- Tiaa... No dobra chodźmy zanim Malfoy przyjdzie do mnie zgłosić moje zaginiecie - obydwaj zaśmiali się
- albo prędzej cię udusić - Weasley uśmiechnął się złośliwie i poklepał Pottera przyjacielsku po plecach - wiesz muszę ci się do czegoś przyznać - Potter spojrzał na Weasley'a - nie przeczę, że parę zdań zapożyczyłem od Malfoy'a - uśmiechnął się łobuzersko
- Tak, wiem. Zorientowałem się już przy ''Harrym przeklętym Potterze'' oraz tej końcówce
Następnie obydwaj wyszli z gabinetu śmiejąc się
_______________________________________________________________________________________________________
Witam!
Czas, aby przełamać ciszę na blogu i dać znać, że jeszcze mnie diabli nie wzięli
oraz wytłumaczyć parę rzeczy
Po pierwsze: Wiem, że nie jest to kontynuacja opowiadania o Zbiegłych Bohaterach, ale na chwilę obecną wszystko co miałam napisane zostało na drugim laptopie, który może i się nie popsuł (a przynajmniej mam taką nadzieję, ale o tym za chwilę) i póki co to co zostało tam napisane, przepadło. Z tego dobrego, że i tak wymagało to poprawy, ale było już coś zaczęte...
Po drugie: Tyczy się laptopa, z którym choinka wie, co jest. To mam tam wszelkie ''pomoce naukowe'' do bloga i jakieś spisane zalążki pomysłów. Pisać mogę od razu tu, więc problemu, poza pewnie kiepskim doborem czcionki, to nie ma.
Po trzecie: Tyczy się tego, czegoś.. co właśnie wstawiłam. Nie jest może, to arcydzieło i takie mało Drarry, ale już od dawna chodziło mi to po głowie, a że wypadało coś wstawić... No to jest..
Na koniec pragnę podziękować za wasze komentarze i przede wszystkim cierpliwość.
Jednakże nie chcę niczego obiecywać, bo nie wiem czy coś z tego wyjdzie.
Aczkolwiek postaram się poprawić!
Następnym razem widzimy się już z rozdziałem
Pozdrawiam
Akiva